nensha - 2009-02-13 17:38:52

Japonia (日本)



Dlaczego tak lubię Japonię? Wiecie, wiele osób mnie o to pyta, a ja właściwie nie wiem, co odpowiedzieć. Uwielbiam ją za inność od naszej kultury? Na pewno. Podziwiam to, jak Japończycy potrafili rozwinąć swój kraj? To też. Wreszcie, bo jest to jakaś egzotyka? W jakimś stopniu owszem. Ale tak naprawdę nie wiem, co mnie w niej pociąga. Wiem tylko, że wszystko, co ma w sobie choćby pierwiastek japońskości mnie zainteresuje do tego stopnia, że rzucam wszystko i się na tym czymś skupiam.

http://img525.imageshack.us/img525/3310/takkw0.jpg
Tak wygląda Tokyo, jak się jedzie taksówką :]

http://img17.imageshack.us/img17/6937/skrzyzdzieniz8.jpg
Skrzyżowanie w dzielnicy Shinjuku po południu...

http://img186.imageshack.us/img186/6729/skrzyznocpy7.jpg
...i wieczorem :]



Ale dość o mnie, przejdźmy do rzeczy.
Mogłabym przekopiować dane z wikipedii, ale tam to każdy sobie sam może wejść ;P
Gdzie Japonia jest, każdy wie. A przynajmniej każdy kto się interesuje Indiami powinien wiedzieć, że to wcale niedaleko ;) Wyspiarski kraj jak Wielka Brytania, niewiele większy od Polski, a gęstość zaludnienia jest trzykrotnie taka. Japonia ma ustrój znowuż podobny do Wielkiej Brytanii, czyli jest rząd z premierem na czele, a obok mają monarchę – w przypadku Japonii jest to cesarz Akihito (od 1989 roku). I podobnie jak w Wielkiej Brytanii mają mundurki w szkołach i ruch lewostronny. Stolicą jest Tokyo, czyli miasto, w którym mieszka najwięcej ludzi na świecie. Jeden z najbogatszych i najlepiej rozwiniętych krajów świata, gdzie ludzie są milionerami (no ale jak butelka wody kosztuje sto dziesięć jenów, a płyta w muzycznym trzy tysiące pięćset...)
I to chyba tyle ze statystyk...

http://th05.deviantart.com/fs36/300W/f/2008/271/c/d/Harajuku_by_nensha.jpg
Bulwar Omotesando w dzielnicy Harajuku

http://th08.deviantart.com/fs37/300W/f/2008/271/1/9/Alone_in_the_big_city_by_nensha.jpg
Metro w Tokyo, stacja Kodenmacho o piątej rano :] Szczerze mówiąc, o tej porze jest tam dość upiorny klimat - normalnie na stacjach są setki ludzi, a wczesnym rankiem jest totalnie wyludnione...

http://th07.deviantart.com/fs36/300W/f/2008/271/e/b/Where__s_the_end__by_nensha.jpg
Jak tak się patrzy na Tokyo z wyższych pięter ratusza, to wydaje się, że to miasto nie ma końca - tylko budynki, budynki i budynki...



To może trochę o ludziach? To w końcu dzięki nim istnieje ten kraj, a sami Japończycy to nacja bardzo ciekawa...
Wiecie, ja jestem taką osobą, że nie znoszę chamstwa, która – niestety – w Polsce jest na każdym kroku. Może dlatego tak lubię japońską uprzejmość, która wcale nie jest ściemą. Nigdzie nie wchodzi się bez uprzejmego ukłonu i ohayo gozaimasu tudzież konnichiwa, podobnie nie wychodzi się bez żadnej reakcji. Jeśli jesteście ciekawi, mogę opowiedzieć pewną historię, którą bardzo miło wspominam, a która dobrze pokazuje uprzejmość Japończyków ;)
Dość ciekawa jest reakcja Japończyków na obcokrajowców ;) O ile wiem, dawniej bali się / nie przepadali za cudzoziemcami. Dzisiaj to wygląda trochę inaczej – sporo Japończyków nie czuje żadnych oporów przed zagadaniem do obcokrajowca, mimo że po angielsku najlepiej umieją powiedzieć "hello" i "where are you from" i często prawie nic poza tym :D Generalnie całkiem nieźle po angielsku mówi to starsze pokolenie, bo młodzi to baaardzo średnio. Wychodzi im to mniej więcej tak, jak pod tym linkiem. Jedna Japonka powiedziała mi, że nie lubią angielskiego – nie wiem ile w tym prawdy, a na ile mówiła tylko o sobie, no ale tak mi powiedziała ;) W każdym razie, gdy Japończycy dowiadywali się, że jestem z Polski, bardzo często pytali o Chopina, co mnie naprawdę pozytywnie zaskakiwało. W końcu nawet nie wszyscy Polacy wiedzą, że Chopin to polski kompozytor ;P
Japończycy, ludzie inteligentni (w końcu pół świata korzysta z ich wynalazków), potrafią się też dobrze bawić. To z Japonii pochodzi znane wszystkim karaoke. I to Japończycy robią najbardziej durne, najbardziej chore i najbardziej śmieszne programy telewizyjne! Film na youtube: lekcja angielskiego (+napisy)

Na dzisiaj tyle, następnym razem będzie o japońskim jedzeniu :D A potem może przegląd świątyń?

tinahri - 2009-02-13 18:02:35

Wiedziałam,ze pięknie to zrobisz :)
Że tak pozwolę sobie:"nensha na prezydenta!" :P

nensha - 2009-02-13 19:55:45

Ja Ci już mówiłam na gadu - jak coś to wolę premiera ;P

Jutrzenka - 2009-02-13 20:18:03

Ależ niesamowicie opowiedziałaś to Nensha :buzki: Jak się czyta to, to od razu można dostrzec, że pasjonujesz się tym krajem.

Bardzo proszę, opowiedz historię w której wspominałaś :buzki: i jeśli masz więcej zdjęć, to wstaw je na Forum.
Jestem bardzo ciekawa co dowiem się o ich jedzeniu a przede wszystkim o świątyniach :buzki:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

Svasti - 2009-02-13 22:12:47

neshna bardzo ładny post :)

Od razu jak spojrzałam na Twój avatar, pomyślałam, że pewnie lubisz Japonie, a może  mangę lub anime :)

Mam pytanko: byłaś może w Japonii? bo piszesz, że spotkałaś Japonkę.

A co do znanych osób: myślę, że oprócz Chopina, Japończycy kojarzą Edytę Górniak :)

nensha - 2009-02-13 22:31:21

Jutrzenko, oczywiście, mam więcej zdjęć, zrobiłam ich ponad 600 :) W trakcie opisywania będę wstawiać niektóre z nich :)

Svasti, zgadza się, byłam w Japonii we wrześniu 2008 i to zdecydowanie były najlepsze dni mojego życia :D Za mangą i anime akurat nie przepadam tak bardzo jak za samym krajem, ale przyznam że szaleję na punkcie mangi "Death Note" ;)
O Edytę Górniak nikt mnie nie spytał, ale myślę że jeszcze Blog27 powinni niektórzy kojarzyć, z tego co wiem to wydano tam jedną płytę. W Kyoto trafiłam natomiast na inny ciekawy polski akcencik, nie mogłam się oprzeć żeby zrobić zdjęcie :D

http://th01.deviantart.com/fs36/300W/f/2008/271/4/8/Polish_accent_in_Japan____by_nensha.jpg
1500 jenów to ponad 30 zł :]


Dzięki Wam za miłe słowa :)
A co do wspominanej historii... To było w mieście Himeji. Takie miasto średniej wielkości, chociaż w Japonii uchodzi za małe - no ale tam je można porównać z gigantycznym Tokyo ;)
Himeji jest najbardziej znane z pięknego czternastowiecznego zamku, to pewnie najsławniejszy japoński zabytek, a wygląda on tak:

http://img444.imageshack.us/img444/5540/himejibq0.jpg
Jak ktoś oglądał Shōguna, ten amerykański serial, to właśnie między innymi na terenie tego zamku go kręcili :]


W każdym razie po wdrapaniu się na sam szczyt zamku, wybrałam się na zakupy na pobliską aleję handlową. Właściwie to moim celem były sklepy muzyczne, bo szukałam płyt Dir en grey (japoński zespół metalowo-rockowy, mój ulubiony). Już w drodze do zamku wypatrzyłam dwa sklepy muzyczne, więc szybko znalazłam je z powrotem :) Weszłam do tego, który mijałam jako pierwszy, taki raczej niewielki, ale przyjemny.
- Ohayō gozaimasu... - przywitałam się przy wejściu.
- Ohayō gozaimasu! - usłyszałam od razu. W sklepie nie było nikogo poza sprzedawcą, facet gdzieś po trzydziestce. Nawet nie czekał aż się rozejrzę, tylko od razu spytał: - What do you wish for?
Zauważcie, że spytał czego sobie ŻYCZĘ, a nie czego szukam albo czego chcę... ale szczerze mówiąc, ulżyło mi, że mówił po angielsku, miałam tylko nadzieję, że to co właśnie powiedział to nie jedyne co potrafi powiedzieć w tym języku...
- Do you have Dir en grey cds? - zaryzykowałam.
- ...? - Nie rozumiał o jaki zespół mi chodzi.
- Dir en grey - spróbowałam jeszcze raz. Nic. To spróbowałam japońskiej wymowy (specyfika tego języka wymaga trochę innego zapisu i wymowy słów pochodzenia obcego) - Diru an gurei?
- Aaa, Diru an gurei! Albums? Singles?
Załapał!
- Albums.
- We don't have. - W tym momencie chciałam już podziękować i wyjść, ale znowu się odezwał: - But I can ring up the other shop and they will bring it if they have something. But you must wait. Do you have time?
Zadzwoni do innego sklepu i spyta ich czy mają, a jak mają to mi przyniosą? Szok. Byłam tak zaskoczona, że zdołałam tylko wyjąkać:
- Sure, I have time...
I wiecie, złapał za telefon i naprawdę zadzwonił. Mówił coś szybko po japońsku, z czego udało mi się tylko wyłowić słowa Diru an gurei, a kiedy odłożył słuchawkę, powiedział że w tym innym sklepie jakieś ich płyty mają. No to czekam. Tak się sobie rozglądam po sklepie, czytam nazwy zespołów na płytach... większość mi nieznana, ale niektóre nawet kojarzę. Dalej się rozglądam po sklepie, aż w końcu przypadkiem spojrzałam na tego Japończyka. I kurcze, uśmiechał się do mnie tak szeroko że aż mi się głupio zrobiło. Ale już po paru dniach w Japonii zauważyłam, że gdy Japończycy się tak uśmiechają, to chcą zagadać, a jak nie masz nic przeciwko, to też się powinieneś uśmiechnąć. Prawie wszystkie moje rozmowy zaczynały się od uśmiechu :)
- So, are they popular in your country? - O Dir en grey chodziło.
- Quite popular. Last year they had a concert in my country but it was too far from my town... You know, I live in a small town.
- I heard that they play many concerts in America... - Wow, wiedział o Dir en grey takie rzeczy! - Hm, where are you from? - Oczywiście, nieśmiertelne pytanie.
- Pōrando-jin desu - powiedziałam po japońsku.
- Aaa, Pōrando! Is it cold in Poland now? You wear jackets?
Wtedy faktycznie w Polsce bardzo schłodniało... a tam w Japonii ponad 30 stopni.
- Yes, my mother said it's rather cold...

No i tak zaczęliśmy rozmawiać ;) Spytał mnie na przykład, jak podoba mi się Japonia, potem zeszło na język japoński (przyznałam się, że potrafię czytać hiraganę, katakanę i kilkanaście kanji, trochę też mówiłam po japońsku: wszystko rozumiał i powiedział, że dobra z języków jestem :)), poza tym wyprowadziłam go z błędu, że wcale nie jestem tu w sprawach biznesowych tylko turystycznych :] Raz zapomniał jednego słowa po angielsku i nie wiedział jak coś mi wytłumaczyć, potem ja się zacięłam, co skomentował wesoło:
- Oh, I see we have the same problem.
W końcu do sklepu wszedł chłopak, który przyniósł płyty. Jeden singiel, który kupiłam parę dni wcześniej w Tokyo, jedną składankę i album Withering to death, który bardzo lubię i który oczywiście kupiłam.
Podziękowałam ładnie, no ale wcale nie miałam jeszcze zamiaru wychodzić. Bo kiedy w Tokyo kupowałam płyty, dostałam plakat tego zespołu, ale w swoim geniuszu zostawiłam go w jednym z shinkansenów - superszybkich pociągów, jeżdżących z prędkością ok. 300 km/h, a wyglądają tak:

http://img89.imageshack.us/img89/2820/shinkansen1mk8.jpg
W środku

http://img24.imageshack.us/img24/3843/shinkansen2ni3.jpg
I na zewnątrz. Wybaczcie że trochę słabo widać sam pociąg, ale lepszego zdjęcia nie mam.


No w każdym razie spytałam, czy nie mają przypadkiem jakichś plakatów Dir en grey - kupiłabym chętnie. A ten Japończyk mówi mi, że tutaj nie ma, ale że może znowu zadzwonić do tego sklepu i jak mają to przyniosą. I wiecie co? Zadzwonił znowu i znowu przynieśli! Cały wielki rulon. Rozłożył je i powiedział, żebym sobie wybrała ten, który podoba mi się najbardziej, a on da mi go as a present, without paying, ok? Super, myślę sobie, będę miała plakat i wybrałam jeden. Facet tak spojrzał na ten wielki rulon, podumał i stwierdził, że jeden to za mało i że da mi jeszcze jeden :D A gdy usłyszał historię z pociągiem, dał mi jeszcze sztywną kartonową tubę, żebym mogła włożyć plakaty do walizki. No w tym momencie byłam już mega szczęśliwa.
Już wychodziłam, gdy wpadła mi do głowy myśl. Że jeszcze raz bezczelnie wykorzystam jego uprzejmość i całkiem niezłą znajomość angielskiego. Bo wiecie, na osiemnaste urodziny dostałam od rodziców to:

http://img294.imageshack.us/img294/2530/kanjiht6ej5.jpg



tylko nie miałam pojęcia, co to może znaczyć. Raz zainteresowały się tym wisiorkiem dwie Japonki, powiedziały że to znaczy , ale nie wiedziały jak to powiedzieć po angielsku. No to poprosiłam tego Japończyka, żeby mnie oświecił, co ja właściwie na szyi noszę. Ten tak popatrzył i powiedział:
- It means peaceful. Peaceful.
- Okay... And could you tell me how to read in Japanese?
- "Kō". But you can read it also as "yasu"...
Upewnił się jeszcze, pytając chłopaka, który przyniósł plakaty. Ale to mu chyba nie wystarczyło, bo włączył internet i sprawdził tam.
- It's also a part of the name of the Prime Minister of Japan... - zaczął.
- Aaa, Yasuo Fukuda, right?
Był mile zaskoczony, że wiedziałam kto jest premierem Japonii :)
- So it's nothing scary? - upewniłam się.
- No, absolutely - zaśmiał się.
A sam znak znalazłam po powrocie w internecie, pisany wygląda tak: http://www.orientaloutpost.com/c/kp4/24247.gif i może też znaczyć "wigor", "dobre zdrowie".

Gdy w końcu wyszłam z tego sklepu, okazało się, że zaraz odjeżdża mój pociąg, więc musiałam się spieszyć, ale przez całą drogę miałam na twarzy szeroki uśmiech :) I świetny humor na resztę dnia :)

Jeśli ktoś doczytał aż do tego miejsca - gratuluję i dziękuję za cierpliwość :D

Jutrzenka - 2009-02-13 23:08:08

Nensha!
Jestem zachwycona tym co piszesz! I to opisujesz w taki sposób, że mam wrażenie jakbym się wszystkiemu osobiście przyglądała! Wspaniały był ten Japończyk z tym pomysłem dzwonienia do innych sklepów! Uwielbiam tak serdecznych ludzi, którzy nie patrzą tylko na zysk, ale przede wszystkim na radość i zadowolenie klienta! Nie dziwię się, że tak podkreślasz uprzejmość Japończyków, bo ten człowiek jest wzorem uprzejmości.

Wytłumacz mi proszę, co to jest: hiragana, katakana, kanji. No i gdzie uczyłaś się j. japońskiego?

I jeszcze jedno: w Japonii byłaś sama czy z rodziną?

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-02-13 23:44:10

Jutrzenko, dzięki bardzo za takie słowa, strasznie się cieszę :D Ja dużo piszę, dlatego z całości wyszło mi bardziej opowiadanie niż opis :)

No dokładnie, pod względem uprzejmości Japończycy są niesamowici, a jak nie są w stanie czegoś dla ciebie zrobić, to jeszcze bardzo grzecznie przeproszą :) Nie wspomnę o takich drobnych faktach, że np. po przejechaniu trasy kierowca autobusu wysiada z niego i jest ukłon dla każdego... Albo do metra też nikt się nie wpycha, wszyscy czekają cierpliwie aż najpierw ludzie wysiądą i dopiero wtedy się spokojnie wchodzi. Nikt się nie wykłóca, w metrze wszyscy są cicho (bo ludzie czasem w trakcie jazdy śpią :D) a same metro, autobusy i pociągi wyglądają jak nowe, nie ma wandali którzy je niszczą. W Polsce takie akcje są właściwie nie do pomyślenia :)

Co do hiragany i reszty chyba najlepiej będzie jak wytłumaczę na przykładach. Mam nadzieję że wyświetlą się u Ciebie japońskie znaki, ale gdyby nie, daj znać i zedytuję posta.
w każdym razie, to jest jedno z wielu kanji: http://img25.imageshack.us/img25/1002/haruam1.png Ten znak czyta się jako "haru", a znaczy "wiosna". Znaki kanji mają konkretne znaczenie (kolor, rzecz, inny przymiotnik) i zostały przejęte od Chińczyków, wiele z nich uproszczono.
Ale te dwa znaki: http://img145.imageshack.us/img145/2962/haru2rc6.png też czyta się jako "haru". To jest hiragana. To rodzaj alfabetu, składa się z 46 znaków i każdy znak to inna sylaba (jest 5 znaków, które są pojedynczymi literami). Ten alfabet służy do zapisywania słów z języka japońskiego albo zapisywania wymowy kanji (bo nie wszyscy znają wszystkie znaki, których jest kilka tysięcy). Po co więc te parę tysięcy znaków, skoro wszystko można zapisać hiraganą, którą zna każdy? A bo takie słowo "haru", zależnie od kontekstu może też oprócz "wiosny" znaczyć na przykład "przyklejać" i wtedy właśnie przydają się znaki kanji - bo mimo że tak samo się czyta, to wyglądają inaczej, czyli niosą ze sobą inną informację :)
Katakana to właściwie taka inaczej wyglądająca hiragana, też ma 46 znaków i są to zapisane te same sylaby. Ale katakany używa się do zapisywania wyrazów pochodzących z innych języków albo służy do tego samego co nasza kursywa lub pogrubienie. Przykładowo, zapisane w katakanie Albert Einstein wygląda tak: http://img244.imageshack.us/img244/7565/81389751fa3.png, co rozczytuje się jako Aruberuto Ainshutain (bo inaczej się nie da tego napisać, tam słowa skleja się z całych sylab typu ka, ru, to, a nie jak u nas z pojedynczych liter)
Mam nadzieję że nie namotałam zbytnio ;)
A japońskiego uczę się na własną rękę... Mam jedną książkę o języku, a wymowy nauczyłam się, oglądając filmy japońskie. Niektórzy mówią że tak się niczego nie nauczę, no ale tak się właśnie uczyłam angielskiego, a Japończycy też mnie rozumieli ;)

Do Japonii wysłali mnie rodzice w ramach drugiej części prezentu na osiemnaste urodziny, ale oczywiście nie samą, nigdy by mnie tak nie puścili. Byłam z wycieczką, ale sporą część czasu chodziłam po miastach sama - niesamowite uczucie ;)

Jutrzenka - 2009-02-14 00:35:51

Niestety, nie wyświetlają mi się japońskie znaki. Ale z tego co mówisz, to mniej więcej wiem o co chodzi. Jeden z moich kolegów uczy się chińskiego więc już mogłam trochę popatrzyć jak te literki wyglądają i jak ich znaczenie zmienia się np. w zależności od akcentu. Drugi kolega z kolei biegle mówi po hebrajsku i aramejsku więc też tłumaczył mi podobnie jak w tych językach litery są odczytywane. Wprawdzie są to inne języki niż japoński, ale ich rozczytywanie i zasady zapisywania są do siebie podobne - np. w hebrajskim dużo zależy od tego, gdzie postawiona jest kropeczka :oczko:

Cóż mogę powiedzieć! Masz ogromną wiedzę! Podziwiam Cię za to, że tyle wiesz i tyle umiesz. Myślę, że samemu można się wiele nauczyć, także języka. Jeśli się ma chęci, to one są jak najlepszy nauczyciel.

No i muszę przyznać jeszcze jedno. Wcale się nie dziwę, że Tinahri mówi, że piszesz świetne opowiadania!   Masz wielki talent!

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-02-14 11:25:31

Wstawiłam obrazki zamiast czcionki, teraz będzie widać ;)
Azjatyckie języki generalnie są podobne, np. w tym że właśnie większość języków ma swój własny alfabet.  Chiński myślę że jest trudniejszy niż japoński, właśnie ze względu na te akcenty, ale hebrajski i aramejski... kurcze, Twój kolega musi być dobry :)

To po prostu pasja, miałam to szczęście, że znalazłam jedną, największą :) A pasja i chęci są najważniejsze, bo np. uczenie się tych dwóch alfabetów to była dla mnie czysta przyjemność, nie obowiązek :)

O moim talencie pisarskim to poczekaj z wypowiedzią aż coś przeczytasz ;)

tinahri - 2009-02-14 19:00:35

Nie musi czekać, bo Ci mówie,że są wspaniałe :P
A tą żubrówką to mnie powaliłaś ^^ i jeszcze najdroższa na półce :)

Svasti - 2009-02-14 19:42:08

nensha bardzo ciekawe wspomnienia :good:

Widać, że Japończycy są bardzo serdecznymi ludzmi, no i te uśmiechy :)
Najważniejsze czuć pasje w tym co robisz, a wtedy uczysz się tego lekko :) Mi się wydaje, że język Japonski jest trudny.

Ps. A co do Death Note wiem o jakie anime chodzi, ale ja oglądałam o tym japonski film ;)

nensha - 2009-02-15 00:24:27

Martyna, (bo ja przepraszam, ale dziwnie mi pisać do Ciebie nickiem, skoro się znamy :D) najdroższy był Myer's Rum z lewej, 2000 jenów za flaszkę :D

Svasti, ja takich ciekawych wspomnień mam trochę więcej, a wszystkie zapisane w dzienniku ;) Dostałam ponad rok temu od kumpeli taki fajny zeszyt, szkoda było mi go zabazgrolić, to leżał w szufladzie, a potem sobie wymyśliłam, że właśnie na dziennik z Japonii go spożytkuję :D
Bo najpierw była manga Death Note, potem nakręcili anime, a potem jeszcze zrobili film z aktorami ;) I jak dla mnie manga najlepsza, zawsze zachwycam się ładną kreską ;) Poza tym, dla mnie twórca komiksu to prawdziwy geniusz, bo nie dość że jest dobrym pisarzem to jest też dobrym rysownikiem... (szczegół, że akurat Death Note robiły dwie osoby - jedna rysowała, druga pisała, przemilczmy :))

tinahri - 2009-02-15 13:38:15

tej dwójki nie zauważyłam :P Ale jedna z najdroższych :P

Sonic Hed - 2009-02-16 17:06:29

Nensha wspaniale zdajesz relację z miejsc w których byłaś. Mógłbym to czytać i czytać, a i tak byłbym pod ciągłym wrażeniem. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale przypominam sobie jak kumpel jeszcze w liceum przyniósł japoński chrzan, chyba wasabi. Ludzie to było tak pieruńsko ostre, że prawie ogniem ziałem. Jak można to jeść, przecież to przełyk wypalał.

Do Japonii czuję sentyment z jeszcze jednego powodu, mają super anime, normalnie Great Teacher Onizuka do łez mnie rozśmieszył, nie wspomnę już o świetnych horrorach czy grach, w których bujam się już od ponad 15 lat. Pozdro.

nensha - 2009-02-16 19:14:11

Serce mi zawsze rośnie, jak moje pisaniny są chwalone :D Tekst o jedzeniu właśnie się tworzy.

Tak, to się nazywa wasabi, mam nawet w lodówce tubkę tego specyfiku ;) Moja mama raz tego spróbowała, jak nie wiedziała co to jest i ile się tego bierze... Khm, ja się śmiałam ;P Bo tego się dosłownie odrobinę bierze ;)

Co do anime, to pisałam wyżej, że świruję tylko na punkcie Death Note... Znam trochę innych, lepiej albo gorzej, np. Naruto, Hellsing, Chobits, albo takie klasyki jak Dragon Ball czy Sailor Moon... GTO tylko z nazwy, nigdy się nie zagłębiałam. M&a jest fajne, ale i tak wolę ich horrory ;) Albo gry ;)

Svasti - 2009-02-17 18:36:46

O japońskim chrzanie rozprawiacie, o nieźle :D A podobne to jest do naszego? w sensie kolor biały itp.

Co do mojego ulubionego anime to tylko Sailor Moon, może dlatego, że puszczali to na polsacie parę lat temu. Te serial był genialny :)
Zbierałam naklejki z czarodziejkami, żułam gumy, oraz je rysowałam :D Ta bajka, oraz parę bajek disneya to moje dzieciństwo :D

nensha - 2009-02-17 19:10:59

Wikipedia twierdzi, że od zwykłego chrzanu "jest dużo ostrzejszy i bardziej piekący, w smaku bardzo podobny, ale z lekką nutką goryczy", chociaż ja tam tej goryczy nie czuję ;)

http://img262.imageshack.us/img262/8622/97626745ej8.jpg
Tak wygląda ta roślinka w całości wyrwana


http://img124.imageshack.us/img124/7415/57889106kj0.jpg
Tutaj już po spotkaniu z tarką :D


Wiecie, dla mnie (szczególnie na tym ostatnim zdjęciu) to wygląda jakby było świeżo z wody wyciągnięte, może dlatego przez długi czas byłam święcie przekonana, że wasabi to roślina morska i rośnie pod wodą ;)
W każdym razie, w Polsce dostanie się co najwyżej wasabi w tubce albo w proszku (do którego dodaje się wodę i ma taką samą pastę jak z tubki), bo świeżego korzenia nie można kupić. A sama pasta ma całkiem ładny zielony kolor ;) Wygląda tak:

http://img25.imageshack.us/img25/2681/57357331oq9.jpg


Chociaż ostre to jest pewnie tak samo jak świeży korzeń ;P

SM jest też bajką mojego dzieciństwa :D Gdzieś nawet powinnam mieć swoje stare rysunki i inne gazetki :D Aktualnie już wyrosłam z takich historyjek, ale nadal uważam, że to jest genialne ;)

Sonic Hed - 2009-02-17 21:10:54

Przez ten chrzan, aż naszło mnie na na obejrzenie filmu Wasabi: Hubert Zawodowiec :D. Ten film jest genialny, odlot totalny. Już dawno się tak nie ośmiałem. Najlepszy był Hubert jak wpierniczał to wasabi, a jak Momo spróbował to ja już takich boleści brzucha ze śmiechu dostałem, że musiałem zapałzować. Bardzo fajnie to wszystko było przedstawione, chociaz jak Youmi puściła tą japońską muzykę, to sam byłem gotów popełnić harakiri :D.

Jutrzenka - 2009-02-18 15:47:54

Ooo właśnie, harakiri :oczko: to jedna z rzeczy, które bardzo mi się kojarzą z Japonią :oczko: Dlatego też, skoro podpowiedziałeś Piotruś tak ciekawy temat, to ja poniżej zamieszczam krótki opis tego zwyczaju :oczko:

Seppuku



http://x.screeny.pl/ga1163/b37f7a6126302d58f6118420/seppuku.jpg



Seppuku (jap. Seppuku) – japoński rytuał samobójstwa poprzez rozpłatanie mieczem wnętrzności, nazywany również harakiri (jap. 'hara' znaczy 'brzuch', 'kiri' to rzeczownik odczasownikowy oznaczający 'cięcie'; zwrot w Japonii uznawany za wulgarny?), kappuku (jap. kappuku?) lub tofuku (jap. tofuku?).

Według tradycji japońskiej to właśnie w brzuchu mieściła się dusza, był on też miejscem, w którym, jak wierzyli, umiejscowione były uczucia. Rozcięcie brzucha miało być dowodem niewinności samobójcy i okazania szczerości jego zamiarów. Po śmierci był on oczyszczany ze wszelkich zarzutów.

HISTORIA

Zwyczaj seppuku był praktykowany w Japonii od roku 1170 n.e. Seppuku było wolą samuraja, by oczyścić się z błędnych zarzutów i udowodnić swą niewinność, było także popełniane na rozkaz cesarza. Było karą niehańbiącą, a nawet zmywającą wszelką hańbę. Ta forma seppuku przestała istnieć od czasu przewrotu, tj. od roku 1868.

Seppuku z czasem stało się formą protestu przeciwko rozkazom zwierzchników, wyrazem nieutulonego żalu, najdogodniejszym sposobem zmazania doznanej obelgi. Forma ta praktykowana była jeszcze na początku XX wieku. Jako wyraz żalu po śmierci cesarza Mutsuhito seppuku popełnił słynny zdobywca Port Artur, generał Maresuke Nogi. W roku 1925 zastosowano seppuku jako protest przeciwko zagranicznej polityce rządu.

Ostatnim głośnym przypadkiem seppuku w Japonii było samobójstwo pisarza Yukia Mishimy w 1970r., będące wyrazem protestu przeciw zmianom, jakie zaszły w Japonii po II wojnie światowej.

Niepoprawna nazwa seppuku, harakiri, została upowszechniona prawdopodobnie przez amerykańskich żołnierzy stacjonujących na archipelagu japońskim. Wynika z błędnego odczytania japońskich znaków seppuku, a chociaż uważana jest za wulgarną, jej użycie zazwyczaj traktowane jest jako faux pas.

WYKONANIE SEPPUKU

Seppuku było zawsze przywilejem wyższych klas. Dokonywane bywało bardzo uroczyście, w odświętnych szatach, często w obecności zaproszonych gości, prawie zawsze w obecności kaishaku – sekundanta (na polu walki kaishaku nie zawsze był obecny). Polegało na rozcięciu sobie w pozycji klęczącej brzucha. Aby przygotować się do śmierci, wojownik pisze wiersz śmierci. Pierwsze cięcie wykonywano zawsze poziomo, z lewej strony na prawą. Jeżeli siły pozwoliły, to po nim następowało drugie, pionowe. Mogło ono być przedłużeniem pierwszego lub zaczynać się w jego środku i biec w górę, w stronę krtani. Wykorzystywano do tego celu specjalny sztylet. Kaishaku najczęściej był towarzyszem broni samuraja popełniającego seppuku, jego przyjacielem lub nawet wasalem. Miał on ściąć mieczem głowę samobójcy, aby skrócić jego męki. Cięcie kaishaku musiało być wykonane bardzo precyzyjnie, tak aby głowa pozostała przytwierdzona do ciała fragmentem skóry i by nie potoczyła się po ziemi.

ZNANE OSOBY, KTÓRE POPEŁNIŁY SEPPUKU

* Maresuke Nogi
* Minamoto no Yoshitsune
* Oda Nobunaga
* Saigō Takamori
* Shibata Katsuie
* Yamanami Keisuke
* Yukio Mishima


Tanto - narzędzie rytualnego samobójstwa

http://x.screeny.pl/ga1163/b37f7a6126302d58f6118410/wakisashi_sepukku_p1000699.jpg



Źródło:
Wikipedia

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-02-18 16:44:51

Sonic Hed napisał:

ak Youmi puściła tą japońską muzykę, to sam byłem gotów popełnić harakiri :D.

O właśnie, miałam zamiar poprawić, że normalnie nie używa się nazwy harakiri, ale Jutrzenka mnie ubiegła... Japończycy pewnie by zrozumieli, ale to byłby trochę obciach wyjechać ze słowem harakiri ;P
A od siebie dodam, że seppuku całkiem nieźle ukazano w serialu Shōgun, choć samego cięcia już nie pokazali, najwięcej miejsca zajęły przygotowania do niego, był nawet odczytany wiersz przedśmiertny ;)
Btw, tego filmu co piszesz widziałam kawałek i on potwierdza moją tezę, że najlepsze filmy z Japonią w tle robią Japończycy :>
Btw2, japońska muzyka to nie tylko piskliwy pop (bo pewnie to masz na myśli), słyszałeś japoński rock albo metal? Ja uwielbiam :D

tinahri - 2009-02-18 17:11:49

Kurde...,a ja zawsze myślałam,ze moja mama sobie neologizm wymysliła uzywając "seppuku" :D
Wasabi jadłam w sushi, które Marta przygotowała na seans Om Shanti Om :P Smakowało mi ;d Chociaz i tak najbardziej moje serce podbiła herbatka japońska ;)

Svasti - 2009-02-18 23:33:23

Ten chrzan to nawet jest podobny do naszego, aczkolwiek też jakbym zobaczyła taki zielony korzeń skojarzyłoby mi się z wodą :P

czyli harakiri i seppuku to to samo? inaczej samobójstwo.

Jutrzenka - 2009-02-18 23:39:51

nensha napisał:

Japończycy pewnie by zrozumieli, ale to byłby trochę obciach wyjechać ze słowem harakiri ;P

No właśnie, w takim razie dlaczego słowo harakiri jest jednak odczytywane negatywnie a z kolei seppuku uważa się za poprawną nazwę? Na Wikipedii, tak jak pisałam, była mowa o tym, że to amerykańscy żołnierze źle odczytali japońskie znaki, ale na czym dokładnie polega ten błąd?

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

Svasti - 2009-02-19 19:52:02

Też zgadzam się, że harakiri kojarzy się negatywnie.
Może seppuku jest bardziej arystokratyczne, w sensie odnosi się do wyższych warstw społecznych?

nensha - 2009-02-19 23:33:57

Svasti napisał:

czyli harakiri i seppuku to to samo? inaczej samobójstwo.

Generalnie oba słowa odnoszą się do tej samej czynności - samobójstwa, ale tylko tego przez rozcięcie brzucha. Samobójstwo ogólnie, w sensie zabicia siebie to jisatsu. A co do różnic między słowami seppuku i harakiri...

Jutrzenka napisał:

No właśnie, w takim razie dlaczego słowo harakiri jest jednak odczytywane negatywnie a z kolei seppuku uważa się za poprawną nazwę?

Zapis słowa seppuku w znakach kanji wygląda tak: http://img5.imageshack.us/img5/2077/seppukufn4.png
Natomiast słowo harakiri to: http://img253.imageshack.us/img253/8526/harakirijp6.png
Pewnie już zauważyliście, że w obu nazwach są te same dwa znaki, tylko w przestawionej kolejności. W japońskim ten sam znak można odczytać na kilka sposobów. W związku z seppuku i harakiri czytałam dwie teorie. Pierwsza to właśnie błędne, takie dosłowne, najprostsze rozczytanie znaków przez amerykańskich żołnierzy (hara=brzuch, kiri=ciąć, przy czym kiri jest zapisane dwoma znakami, ten ostatni, trzeci znak to "ri", dodany aby stworzyć czasownik). Druga teoria jest taka, że harakiri to po prostu kolokwialna wersja seppuku, pochodzi z czasów samurajów, którzy właśnie używali formy seppuku, bo była bardziej formalna. Japońscy chłopi z czasów feudalnych mówili harakiri. No i wiadomo - język nizin społecznych ;)

Ale wiecie, ja się w to nigdy nie wgłębiałam za szczególnie, japonistką też nie jestem, więc traktujcie to trochę z przymrużeniem oka, bo nie gwarantuję że w którymś momencie się nie mylę ;)

tinahri - 2009-02-20 20:56:06

mamo..., to juz wole rozmowy o chrzanie :P nie wiem czemu,ale rozmowy o brzuchu i wnętrznościach (''świeżych", nie tych już po wyschnięciu-w domysle po mumifikacji) :P nie działają na mnie kojąco...Wszystko mi się rusza w środku :P

Svasti - 2009-02-27 20:38:26

Mam pytanko: czy alfabet japoński jest trudny?
w sensie czy ma tyle samo liter, i czy są znaki jakieś do siebie podobne?

bo prawdę mówiąc duża ilość znaków pewnie by mi się zlewała...

nensha - 2009-02-27 21:16:52

To jest tak.
Są trzy systemy pisma. Dwa sylabiczne alfabety, hiragana i katakana, każdy po 46 znaków, co daje 92 znaki, którymi da się zapisać wszystko, każde słowo. Ale do tego dochodzą znaki chińskie, nazywane kanji, których jest... dużo :D Chińczycy muszą znać ich więcej, bo nie mają tych alfabetów, ale podstawowy zestaw dla Japończyka nazywa się zestawem jōyō i zawiera 1945 znaków. Tyle Japończyk znać musi, chociaż ludzie wykształceni znają oczywiście trochę więcej ;)

Co do znaków podobnych... Trochę kłopotów może sprawiać jeden z alfabetów, katakana, bo są tam znaki, które dla kogoś, kto alfabetów nie zna, wyglądają identycznie ;) Drobne różnice wynikają z odpowiedniej kolejności stawiania kresek :) Przykłady podobnych znaków (w nawiasie jest zapisana wymowa, a jeśli się znaki nie wyświetlają, to pisz):
http://img150.imageshack.us/img150/1373/shi.png (shi)
http://img14.imageshack.us/img14/416/tsu.png (tsu)

http://img152.imageshack.us/img152/4595/25139981.png (wa)
http://img155.imageshack.us/img155/6823/38164521.png (u)
http://img24.imageshack.us/img24/446/91276150.png (ku)

http://img5.imageshack.us/img5/9114/83561995.png (so)
http://img3.imageshack.us/img3/4010/55936433.png (n)

Czy trudno jest się tego nauczyć? Ja powiem tak. Uczyłam się tych dwóch alfabetów dwa lata temu w wakacje, jako takie opanowanie zajęło mi jakieś dwa tygodnie. Ale wiesz, uczyłam się tego ze świadomością, że to w końcu japońskie, więc dla mnie to była czysta przyjemność, a wiadomo że tak wiedza wchodzi bardzo szybko ;) Jak już się nauczyłam, to ćwiczyłam sobie to kiedy tylko mogłam - najczęściej na najnudniejszych lekcjach z tyłu zeszytu :) Dzisiaj czytam i piszę w obu alfabetach już w miarę płynnie, choć wiadomo - nie perfekcyjnie, wciąż za wolno.

Jutrzenka - 2009-02-27 22:03:54

Nensha!
Mnie się niestety znaki nie wyświetlają :oczko:

Podziwiam Twoją wiedzę! Posługiwanie się językiem japońskim zasługuje na ogromne uznanie :buzki:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-02-28 08:43:44

Zedytowane, teraz będzie widać :)

Jutrzenko, wiesz, ale z moją Japonią to jest pewnie dokładnie tak jak u Ciebie z filmami z Hrithikiem :D Wiesz o nich prawie wszystko bo... to jest Pasja przez duże P :) Do głowy wszystko wchodzi samo :)

tinahri - 2009-02-28 17:37:59

Nie zapominaj o mnie :P
Ale miło mnieć "pod ręką" człowieka, który rozumie, jak to jest, kiedy ma się fioła na jakimś punkcie :)

nensha - 2009-03-01 20:15:38

To tak jak obiecałam – dziś trochę o tym, co w Japonii można zjeść :D W dwóch częściach, bo coś sporo tego wychodzi...

Pierwsze wyzwanie postawiono przede mną jeszcze w samolocie. Zbudziłam się z lekkiej drzemki, patrzę: roznoszą... no właśnie, obiad, kolację? W powietrzu traci się poczucie czasu.
A, zupka.

http://img187.imageshack.us/img187/5300/zupkakl0.jpg


Coś jak nasze "chińskie zupki" (właściwie skąd ta nazwa, skoro zupy w proszku wynalazł Japończyk, a na imię mu było Momofuku Ando?). No w każdym razie, to wyżej to był mój pierwszy raz, kiedy jadłam pałeczkami poza domem... Na szczęście wcześniej uczyłam się nimi jeść :D Z pałeczkami wiąże się zresztą zabawna historia. Już w drodze powrotnej tak się złożyło, że siedziałam w towarzystwie Japończyków. Dostaliśmy jedzenie (jakiś makaron z warzywami), do tego każdy pałeczki i zwykłe sztućce. Jeszcze nie zaczęłam jeść, ale widzę, że Japończycy sięgają po widelce.
- Czym jesz? - pyta mnie nagle jedyny w zasięgu wzroku rodak, wychylając się zza fotela dwa rzędy dalej.
- No jasne, że pałeczkami! A myślałeś, że czym?
- No, trzeba na do widzenia pokazać, że obcokrajowcy też umieją, nie? - dodaje, szczerząc się.
Hm, niekoniecznie, ja po prostu lubię jeść pałeczkami, no ale nic nie powiedziałam. Biorę te pałeczki, a że w sumie wprawiona jestem, to nieźle mi to jedzenie idzie. Nagle zauważam, że ten Japończyk obok tak się na mnie gapi. Eee? No nic, udaję, że nie widzę. A on tak dalej patrzy, patrzy, w końcu odkłada swój widelec i też bierze pałeczki...
Tylko wiecie. Czasem Japończycy chyba naprawdę sądzą, że obcokrajowiec = ktoś, kto nie ma pojęcia z której strony te pałeczki złapać. Bo jednego wieczoru poszłam do sklepu zrobić zakupy na śniadanie na następny dzień i po parę innych drobiazgów. Nie chciało mi się szukać żadnych wymyślnych rzeczy, więc złapałam za jedną zupkę podobną do tej wyżej i poszłam do kasy. A tak w ogóle – trzeba nadmienić, że kupując na przykład taką zupę, dostaje się w sklepie od razu pałeczki, przy kupowaniu jogurtu dają małą plastikową łyżeczkę, są też takie większe łyżki, ale nie wiem do czego... W każdym razie, tamtego dnia stał za kasą jakiś chłopak, na oko z parę lat starszy ode mnie. No i dobra, wbił to wszystko co kupowałam na kasę, zapakował, tak spojrzał na mnie, potem wrzucił pałeczki, ja zapłaciłam i odeszłam. Ale tak coś mnie tknęło, że te pałeczki przezroczyste jakieś były. Zajrzałam do torby, widzę łyżkę. No przepraszam, to już zniewaga! Wyjęłam tę łyżkę i się wróciłam.
- Excuse me... May I ask for chopsticks?
- …?
No, akurat. W którym miejscu mi się wydawało, że zrozumie?
- Chopsticks. – Nic. Nie ma rady, używam mojego bardzo biednego japońskiego: - Hashi?
- Aaa…
Alleluja, dostałam pałeczki. Łyżkę wyrzuciłam rytualnie do kosza w pokoju. W ten sposób uratowałam swój honor i obyło się bez seppuku.


http://img509.imageshack.us/img509/711/brzoskwwh3.jpg


Drugiego dnia wybrałam się po południu na zbadanie okolicy. Jak to Tokyo - biurowiec, wieżowiec, biurowiec, ulica, wieżowiec, ulica, biurowiec... Oho, jakiś większy supermarket. A na wystawie owoce! Jabłka, pomarańcze i, okurcze, moje ulubione brzoskwinie! Wspomnieć trzeba, że ja mięsa nie jem i jestem wybitnie warzywno-owocowa, w domu jem je codziennie, więc wyobrażacie sobie moją reakcję, z której możecie się śmiać, proszę bardzo... Mówiąc wprost, nie miałam wyboru, musiałam wejść. Zaopatrzyłam się w te dwie brzoskwinie, które widać wyżej, a które były rozmiaru "mutant", przy tym pyszne, słodkie i kosztowały mnie 500 jenów (przy aktualnym kursie to ok. 20 zł, ale we wrześniu wyniosło mnie to połowę tego). Przy okazji, zwróćcie uwagę jak ładnie zapakowane, żeby się czasem nie poobijały ;) Żółty karton w tle to sok z mango i, no, takiego soku nie piłam jeszcze... Był bardzo dobry, owocowy, nie żadna słodka woda i myślę, że nie był barwiony nie wiadomo czym i z dodatkiem tajemniczych E z cyferkami ;) I jeszcze Pocky sobie kupiłam. Czytałam o tym kiedyś i chciałam spróbować, cóż to jest. A to są jakby paluszki w słodkiej polewie. Niezłe :)


http://img24.imageshack.us/img24/7326/ramen.jpg


Moja pierwsza zupa nie z proszku – pamiętam to dobrze, gdy ją jadłam, bo siedziałam sobie przy oknie i miałam piękny widok na jezioro :D Zupa ta nazywa się ramen i jest to rodzaj rosołu, który przywędrował z Chin. Rodzajów ramenu jest bardzo dużo, moja zupa to było miso ramen, czyli z pastą miso (robi się to z soi). Ramen robi się w ciekawy sposób, bo najpierw gotuje się wszystkie składniki oddzielnie, potem układa w misce i na koniec zalewa wywarem rosołowym. Generalnie zasada jest chyba taka, żeby było więcej tych różnych dodatków niż samego wywaru :D Widać to w trakcie jedzenia, na wierzchu warzywa, potem dokopałam się do kawałków mięsa, na samym dnie był makaron a wywaru zostaje najwyżej pół miski ;) W każdym razie, jeśli zamawia się ramen, lepiej nie brać już nic dodatkowego, bo ciężko to skończyć, bardzo sytna jest ta zupa. A taka miska kosztowała mnie 700 jenów, na ówczesny kurs ok. 14 zł.
Przy okazji – tak wygląda menu w wielu miejscach, gablotkowo. I bynajmniej nie wymieniają tego jedzenia codziennie, bo... jest plastikowe ;) Plastikowe jedzenie jest typowe dla Japonii, podobno są nawet firmy, które specjalizują się w wykonywaniu tego :) To wygodne, bo nawet nie znając języka wystarczy pokazać, co się chce i w dodatku od razu wiadomo, jakiej to jest wielkości. Niektóre wyglądają tak realistycznie, że aż trudno uwierzyć że to plastik ;)
A nawet jak gablotki nie ma, to mają menu – co prawda po japońsku, ale ze zdjęciami każdego dania, więc nie ma większych obaw że zamówimy COŚ, a dostaniemy surowe macki ośmiornicy :D

http://farm1.static.flickr.com/104/252809121_24ad160604.jpg?v=0
źródło: google.pl




Ok, trochę pojedliśmy, to trzeba czymś popić. Jak Japonia, to herbata. Oczywiście zielona. W ciągu tych dwóch tygodni tylko raz piłam czarną, tak to wszędzie jest zielona. W wielu knajpkach podają ją za darmo, bo jest podobno dobra na trawienie - widać wyżej, obok ramenu. Już Martyna zachwalała ich zieloną herbatę w proszku, a ja też powiem że bardzo dobra jest ;) Tak to cudo wygląda, po lewej w proszku, po prawej już zaparzona.

http://healthyt4u.com/images/TeaPowder.jpg
źródło: google.pl


To jest prawdziwa zielona herbata :) Aczkolwiek zielona herbata w torebkach jest niedobra. Jak dla mnie miała taki posmak i zapach smażonej ryby, no ale może to tylko moje wrażenie...
Co w Japonii fajne, to że wszędzie, na prawie każdej ulicy i na każdej stacji metra spotyka się takie coś:

http://img511.imageshack.us/img511/154/automat.jpg


Automaty z piciem ;) Picie zawsze zimne, co w temperaturach japońskich pomaga przeżyć. A takie coś można w nich kupić:

http://img204.imageshack.us/img204/5270/fanta.jpg
Winogronowa fanta :]

http://img186.imageshack.us/img186/7654/herbatka.jpg
Co to dokładnie było, nie wiem, ale było paskudne... Od samego zapachu aż mi zęby cierpły. Niby herbata, ale, bo ja wiem, jakby tak ją na tydzień odstawił, a potem sobie o niej przypomniał i spróbował wypić...

http://img172.imageshack.us/img172/6825/calpis.jpg
Calpis winogronowe :] W ogóle oni tam mają chyba jakiegoś hopla na punkcie winogron, bo piłam już taką fantę, jadłam winogronowego KitKata, piłam herbatę winogronową... Wracając do calpisu - to jest taki, hm, mleczno-jogurtowy napój o różnych smakach :] Naprawdę pyszny :]


To teraz niech niepełnoletni nie czytają, bo będzie o trunku raczej wyskokowym xD

http://www.mikesblender.com/sake_pouring.jpg
źródło: google.pl


Właściwie to w Japonii słowo sake oznacza po prostu alkohol. Piwo to sake. Wódka to sake. Wino to sake. A ten konkretny japoński ze sfermentowanego ryżu, który my nazywamy sake, to naprawdę nihonshu. Dla Japończyków to oczywiste, dla Europejczyka niekoniecznie...
[w rolach głównych: ja jako tłumacz polsko-angielsko-czasem japoński, moja rodaczka i chłopak przyjmujący zamówienie. Zamówiłam jedzonko, rodaczka coś by do tego wypiła]
What's this? – pyta ona, wskazując palcem na zdjęcie butelki w menu.
Sake – informuje chłopak.
Ale! Rodaczka już oświecona, że sake to każdy alkohol, pyta więc niezrażona:
But which sake?
Chłopak za to przerażony. Że musi użyć angielskiego. Myśli ciężko, jak ma odpowiedzieć. Ja zerkam na menu, co też rodaczka chce zamówić.
– To te prawdziwe sake, nie pierwszy z brzegu alko... – tłumaczę po polsku.
Japanese sake! – wpada mi w słowo chłopak, najwyraźniej mający przebłysk geniuszu.
Ok, please this – pokazuje palcem na białą butelkę, a była jeszcze czerwona – white.
Eee? But wine is here... – totalnie zdezorientowany chłopak pokazuje na wino stronę wcześniej, przy tym patrzy błagalnie na mnie, nie na rodaczkę.
No, no, no – wkraczam do akcji. – White sake. THIS. – Wskazuję na zdjęcie.
Aaa, ok. – Czy mi się wydaje, czy chłopak oddycha z ulgą?
Ostatecznie rodaczka dostała to, co chciała ;)
Co powiedzieć, nihonshu to nie wódka. Sposób jej uzyskiwania przypomina bardziej proces robienia piwa albo wina, ale tak się jakoś utarło, że to wódka. I to się pewnie raczej już nie zmieni. Ale jest za słabe na wódkę, wybitnie niskoprocentowe. Może powiem na swoim przykładzie – normalnie po alkoholu robi mi się gorąco, po wypiciu trzech czarek sake nic nie czułam. Ale ja piłam zimne, a podgrzane podobno wchodzi do głowy o wiele lepiej ;)
Z japońskich napojów alkoholowych poleciłabym natomiast likier śliwkowy umeshu, u nas znany jako wino śliwkowe, góra 15%. Mniam ;)

Część druga menu pod koniec tygodnia, a w niej takie cuda jak sushi, okonomiyaki, bento i onigiri :D

Jutrzenka - 2009-03-01 20:44:01

Nensha!
Jestem po raz kolejny zachwycona tym, jak opisujesz Japonię! Genialnie to robisz! I Twoje komentarze - no coś niesamowitego! Ty wiesz tak dużo, o ich języku, o kulturze, nawet o jedzeniu, nawet o tym jak alkohol powstaje! Coś niesamowitego :oklaski: ! A do tego świetnie to wszystko obrazujesz zdjęciami - uwielbiam taki sposób przekazywania treści. Wszystko takie estetyczne, jasne, zrozumiałe i przejrzyste. No a jedzenie plastikowe - jak przeczytałam, to się dowiedziałam, że to plastik, bo byłam przekonana, że to prawdziwe :oczko: Nawet jedzenie jak dzieło wygląda :oczko:

A mam pytanko odnośnie zielonej herbaty. Mówiłaś, że jest bardzo dobra - w proszku. A w torebkach wydawało Ci się, że przypomina troszkę rybę :oczko: Jak jest więc różnica między tymi rodzajami herbaty: w proszku i w torebkach. Ja kiedyś piłam zieloną herbatę, to wydawała mi się taka trochę cierpka. Ta w proszku też tak smakuje :oczko:?

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

Sonic Hed - 2009-03-01 20:56:40

Boże... Umarłbym w tej Japonii :D. Jeśli takie tam serwują porcje i potrawy, to ja wysiadam. Ale w sumie Nensha piszesz, że sama za mięsem nie przepadasz. A ja wręcz przeciwnie, jestem T-Rexem, bez mięsa bym nie przeżył. Uwielbiam mięsiste potrawy, a tu tymczasem same zupki, makarony, sałatki. Dla mnie to był by większy koszmar niż znalezienie się w Silent Hill :D. Poza tym, pałaczki - ale by jaja były, nie wiedziałbym, co z nimi zrobić, ale chyba najprędzej bym się podrapał :D. Na a alkohol, to już gwóźdź do trumny. Nie wytrwałbym bez pysznego, mocnego piwka, i raz na jakiś czas konkretnej wódki.  Kiedyś planowałem się tam wybrać, głównie ze względu na wspaniałą kulturę, tradycję i oczywiście gry. Ale jak widzę, to wcześniej będe musiał zamówić sobie ze dwa samoloty dostawcze, z pysznym mielonym i schabowym :D.

Zaczekam jeszcze na drugą część. Być może tam będzie więcej rarytasów. Bo jak już wspomniałem, na takiej strawie nawet anorektyk by nie przytył. A ja mam piekielnie szybką przemianę materii, z torbami bym poszedł na samym jedzeniu, bo nie wiem ile bym ,musiał tego zjeść, żeby wiedzieć że nie zostawili mnie po przystawkach. Pozdro.

nensha - 2009-03-01 21:39:41

Jutrzenko, cieszę się, że mimo takiej długości posta da się dotrzeć do końca :D A jeśli chodzi o jedzenie, które wygląda jak dzieło, poczekaj aż zobaczysz zdjęcia bento - to jest dopiero coś, takie ładne że aż jeść szkoda ;)
Hm, dokładnie nie wiem jaka różnica, ale myślę że taka sama jak u nas między herbatą liściastą a w torebkach: liściasta to aromatyczne liście, a to co jest w torebkach to pył herbaciany i inne odpadki powstałe przy produkcji tej dobrej liściastej ;) Ta sproszkowana smakuje... no dziwnie :D Ma jakby lekko słodkawy smak, nie jest gorzka, ale ciężko ten smak jakoś konkretnie określić ;)

Sonic, no to faktycznie, miałbyś mały problem :D To znaczy wiesz, są i dania mięsne, bardziej europejskie, dużo tam mają kurczaka, no ale jednak kuchnia japońska dość lekka jest i mięso występuje najczęściej w postaci ryb i owoców morza ;) A jedzenie pałeczkami naprawdę jest do opanowania i nie rozrzuca się jedzenia w promieniu dwóch metrów xD
Piwo natomiast całkiem niezłe mają. Mną trochę po nim chwiało xD A żubrówkę przeca kupić tam można ;P
Jako ciekawostkę powiem, że jest gdzieś w Kyoto knajpa o nazwie "Małgośka", którą prowadzą nasi rodacy i tam pewnie można zjeść schabowego :D
A to jest racja, że tam przytyć ciężko, ja po dwóch tygodniach na ich jedzeniu straciłam 5 kilo ;P

tinahri - 2009-03-02 13:10:24

O kurcze, nie opowiadałas mi historii z pałeczkami w sklepie! Ale zuch,ze się upomniałaś o "swoje" :P
Sonic, ja tez mam niewiarygodnie szybka przemianę materii,ale myślę,ze bym przezyła, bo jak jadłam sushi (robione przez Martę) to bynajmniej nie czułam się jakbym nic nie jadła :P
Co do herbatki - mniami :D mogłabym naszą herbatę zamienic na japońską :P
A do tej "Małgoski" bym się tez wybrała ;d Z ciekawości czy nie zapomnieli jak się schabowe robi :P

nensha - 2009-03-02 16:29:02

Nie opowiadałam? Hej, to może Ci pożyczę mój notes z codziennymi zapiskami, tam są takie różne historie poopisywane ;)

A zielona herbata ma jeszcze tę zaletę, że można ją pić i pić i zęby nie żółkną :D
No "Małgośkę" chciałam zobaczyć, ale było już dobrze po dziesiątej wieczorem, co się będę po Kyoto snuła tym bardziej że nikt z nas nie wiedział gdzie to dokładnie ;)

Sonic Hed - 2009-03-04 19:25:17

Nensha no to trochę mnie podbudowałaś z tymi kurczakami :D. Czyli jednym słowem wystraczy jak zamówię jeden samolot dostawczy :D. W resztę zaopatrzę się w "Małgośce".  Nie pamiętasz może nazwy tego piwa, być może gdzieś  w naszym kochanym kraju można je dostać. Za żubrówką nie przepadam. Nie wiem, jakoś ta trawa mi się źle kojarzy :D. Dzięki za wlanie w moje serce odrobiny nadzieji, że z jedzeniem w Japonii nie jest wcale tak źle :oczko:.

Tinahri masz rację w 100% :D. Tylko wszystko zależy od tego kto gotuje. Wierzę na słowo, że sushi było nieziemskie. Skoro Nensha tak wspaniale opisuje miejsca w których była, to jedzenie przez Nią przygotowywane musi smakować jak niebo w gębie  :mniam:

P.S Kokon wiem, że to zobaczysz więc czytaj uważnie. Jęczysz, że nie możesz nic schudnąć, a więc zobacz jak szybko można zrzucić parę kilo w Japonii. Człowieku pojedź tam, i daj mi już spokój ze swoimi cud-dietami :D. Zemsta jednak jest rozkoszna :D.

POZDRAWIAM!!!

nensha - 2009-03-05 15:37:13

No, wystarczy jeden :D
Tam naprawdę da się zjeść mięsne rzeczy, z takich to na przykład yakitori, rodzaj szaszłyku:

http://www.gnavi.co.jp/en/img/ph-kcu-yakitori1.jpg



albo okonomiyaki - takie trochę pizzopodobne coś, a o czym napiszę szerzej już niedługo ;)

http://en.wa-shoi.com/shared/okonomiyaki-5.jpg


Da się przeżyć, nawet Polakowi :D
Co do piwa: nazywało się albo Kirin albo Asahi, ale nie pamiętam po którym mną tak zachwiało... Tylko wiesz, weź na poprawkę to, że mi alkohol dość szybko w krwioobieg wchodzi ;P

I jeszcze dwa słowa w kwestii mojego kucharzenia: ja gotować nie potrafię ;P

tinahri - 2009-03-05 17:19:16

Nie pierdziel,ze nie umiesz :P
A te szaszłyki wyglądają apetycznie :D

Svasti - 2009-03-09 21:33:32

Nensha świetnie piszesz, przeczytałam wszystko:D
Alfabet wydaje mi się ciut za trudny...

Pałeczkami nigdy nie jadłam, w zasadzie nie wiem czy bym sobie poradziła. Ty z czegoś się uczyłaś?

nensha - 2009-03-09 22:32:52

Bardzo miło to słyszeć ;)
Hm, alfabet do łatwych nie należy, ale ja mówiłam - co jednemu jest męką, innemu czystą przyjemnością :D

Jedzenie pałeczkami naprawdę nie jest takie straszne. W necie można znaleźć pełno wskazówek, jak choćby takie coś:

http://www.aa2sbu.org/aaezine/images/C/chopsticks.gif


No i trzeba pamiętać o podstawowych zasadach, na przykład nie podaje się niczego z pałeczek do pałeczek drugiej osoby czy nie wbija się pałeczek w ryż, bo obie te czynności wykonuje się podczas pogrzebu. Nie układa się też ich na stole w X, bo to symbolizuje śmierć, albo niegrzeczne jest pocieranie jedną o drugą, bo taki gest daje do zrozumienia dla gospodarza, że używający uważa, iż dane mu pałeczki są tanie ;)
Szczerze mówiąc, jest cała masa tego, jak pałeczki używać a jak nie, nie znam wszystkiego i pewnie podczas pobytu w Japonii walnęłam jakieś gafy, ale jeśli tak, to było to całkowicie nieświadome :D

Jutrzenka - 2009-03-10 00:21:54

Fajne te pałeczki, ale przypadkiem nie byłoby łatwiej jeść łyżką :oczko: Ja wiem, że to jest inna tradycja, ale dlaczego jednak oni się posługują pałeczkami?

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

Azja - 2009-03-10 07:00:25

Jutrzenka napisał:

Fajne te pałeczki, ale przypadkiem nie byłoby łatwiej jeść łyżką :oczko: Ja wiem, że to jest inna tradycja, ale dlaczego jednak oni się posługują pałeczkami?

jak oni jedzą rybę? :lol: albo kurczaka? jeśli jedzą takie potrawy

nensha - 2009-03-10 12:41:46

Jutrzenko, pałeczki tak w ogóle to pochodzą z Chin. I o ile dobrze pamiętam, to jest jakaś legenda, wg której bodajże cesarz chciał sztućców nie kojarzących się z zabijaniem (bo np. widelcem przebija się potrawę). Stąd pałeczki - bo nimi się jedzenie nabiera jak w szczypce, nie nakłuwa. Z tego samego względu pałeczki powinny być drewniane, a nie na przykład z kości zwierząt. Ale to tylko legenda, nie dotarłam do źródeł, jak było naprawdę. Wiem tylko tyle, że pałeczek używano w Chinach już ok. 1600 roku przed naszą erą, czyli porządny kawał czasu temu ;)
I wbrew pozorom, to właśnie pałeczki są popularniejszymi sztućcami na świecie niż widelce i noże, bo używa ich ponad dwa miliardy ludzi :D

Azja, jedzą, pisałam wyżej że mają sporo kurczaka. Pałeczkami się jedzenie nabiera jak w szczypce. Ryż jest specjalnie gotowany, żeby się nie rozsypywał ;)

tinahri - 2009-03-12 18:05:36

A ja wole widelec :P pałeczki to dla mnie abstrakcja :P

Sonic Hed - 2009-03-13 11:12:54

Nensha te nowe potrawy które zaserwowałaś jeszcze bardziej mnie podbudowały :D. Czyli generalnie nie jest tak źle, jak mi się z początku wydawało. Co się tyczy pałeczek, to zawsze uważałem, że wszystkiego można się nauczyć. A jadąc do Japonii na pewno zafundowałbym sobie praktyke w Polsce. W końcu żywię ogromny szacunek dla tego narodu. Mieszkać raczej bym tam nie chciał, wolę bardziej zaciszne miejsca. Oglądajac różnego rodzaju filmy czy reportaże, odnoszę wrażenie że Japonia nigdy nie śpi, zawsze jest tam gwarno i kolorowo. A ja osobiście prefuruję dość spokojny styl życia. Poprostu nie lubię tłoku :).

Tinahri dzięki za przypomnienie mi słowa "nie pierdziel" już od dawna go nie słyszałem. Nie wiedzieć czemu moi znajomi ostatnio wolą sie posługiwać jego ostrzejszą wersją :D. Jakaś nerwica ogarnia nasz naród, dobrze że mnie się to jeszcze nie udziela :).

nensha - 2009-03-13 13:09:05

No źle nie jest ;) Japońskie jedzenie jest naprawdę pyszne, szczerze mówiąc to byłam zaskoczona tym jak bardzo, wydawało mi się raczej że tam wszystko ma taki lekko mdły smak...
Hm, może się zdziwisz, ale ja odniosłam wrażenie, że po 21, 22 życie na ulicach dość mocno zamiera ;) Dużo ludzi siedzi w różnych klubach, zamiast łazić po ulicach. Nie wydawało mi się natomiast, żeby w tych wielkich miastach było jakoś szczególnie hałaśliwie, no ale może byłam taka szczęśliwa, że jestem w dużym japońskim mieście, że w ogóle na to uwagi nie zwróciłam xD
W mniejszych miastach jest natomiast bardzo spokojnie ;)
Na youtube wrzuciłam kiedyś trochę krótkich filmików, które zrobiłam, są tam też filmy z dużych miast jak Tokyo i Kyoto, więc możesz się przekonać, jak tam z hałasem ;)
http://www.youtube.com/profile?user=nen … iew=videos

A że nasz naród jest wiecznie na coś wkurzony, to prawda... To mi się akurat w Polakach nie podoba, ani trochę.

tinahri - 2009-03-13 16:50:50

Bo Polacy do dziwny naród..., np. przeklinanie to dla mnie objaw albo desperacji albo kompletnego braku kultury... Ja ostatnio zaczęłam przeklinać,ale to pod wpływem historii, bo lekcje (pomimo tego,ze to juz prawie koniec średniej sql) doprowadzają mnie do szału na sama mysl o nich... Co by było jasne, jestem w klasie humanistycznej, więc to taki mini paradoks :D

A do Japonii chętnie bym się z Marta wybrała :P i wcale nie przeszkadza mi spanie na podłodze-zdrowiej dla kręgosłupa :D

Svasti - 2009-03-20 11:44:54

Wracając jeszcze do tych patyczków - nie wiem czy by mi się udało zjeść ryż patyczkami, to wymaga wprawy.
Chyba, że bym jadła po jednym ziarenku :D

nensha - 2009-03-21 17:46:47

Ale ten ryż jest specjalnie gotowany, żeby nie był bardzo sypki ;) Więc da się jeść go pałeczkami bez większych problemów ;)

tinahri - 2009-03-21 17:53:56

Taaa, łatwo mówić komuś, kto juz macha pałeczkami jak muszkieter szpadą :P

nensha - 2009-03-21 18:02:15

Wolałabym porównanie "jak samuraj kataną" xD

Wiesz, to wszystko kwestia przyzwyczajenia ;P

Svasti - 2009-03-21 22:27:56

nensha napisał:

Ale ten ryż jest specjalnie gotowany, żeby nie był bardzo sypki ;) Więc da się jeść go pałeczkami bez większych problemów ;)

Chyba, że tak. Wczoraj był na tvn film Ostatni Samuraj i tam dzieci jadły pałeczkami takie grube kawałki ryżu :D

Jutrzenka - 2009-03-21 23:38:16

Dla fanów muzyki japońskiej być może przydatne okaże się Radio RMF Nippon. To jedna ze stacji RMF FM :usmiech:

Opis: Orientalny świat japońskiej muzyki - przeboje z Kraju Kwitnącej Wiśni wkraczają na europejski rynek! W tajniki azjatyckiego grania wprowadzą Was: Miyavi, Gackt, the Gazette, Dir en Grey, L'arc en Ciel i Ayumi Hamasaki.

Spis wszystkich stacji znajduje się tutaj i tutaj :muza:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-03-21 23:48:27

No proszę, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest ;) Ale w sumie wszystkich wypisanych tutaj muzyków (oprócz Ayumi) słucham na swoim winampie :D

A właśnie, może chcielibyście, żebym coś o muzyce któregoś z tych muzyków albo zespołu napisała? ;)

Jutrzenka - 2009-03-22 00:26:18

Myślę, że to dobry pomysł :usmiech: Przybliżysz nam trochę japońskie klimaty muzyczne :usmiech: Pewnie 40-letni nastolatek też się tu znajdzie :haha:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

Svasti - 2009-03-22 10:58:36

Szkoda, że na RMFM nie ma hinduskiego klimatu jeszcze :P

Jutrzenka - 2009-03-24 22:30:53

Jest propozycja utworzenia Radia z muzyką indyjską, ale głosy na ten temat są podzielone. Niektóre opinie są wręcz dziwne :bezradny: Więcej na ten temat tutaj.

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-03-25 17:56:27

Mała ciekawostka ;)

Słyszeliście kiedyś o tej pracowitości Japończyków? Że Japończyk tylko pracuje i pracuje. Mi się nie chciało aż tak bardzo w to wierzyć, dopóki czegoś nie zobaczyłam.
Ale po kolei.
Kyoto. Miasto bardziej na południu Japonii, dawna stolica. Wróciliśmy tego dnia z Osaki i chociaż było dopiero po ósmej, byliśmy porządnie zmęczeni. No ale kto zamierza siedzieć w hotelu? Poszliśmy na wieczorny spacer po Kyoto, po drodze wstępując tu i ówdzie ;) Około pierwszej w nocy doszliśmy do wniosku, że czas wracać, a poza tym ja po alkoholu zrobiłam się trochę senna, więc ruszyliśmy dziarsko do hotelu. Dochodzimy tam i zonk.

http://x.screeny.pl/ga4310/53e9cc499a7e87af10049610/img_0612.jpg


Tak wyglądał chodnik przed hotelem. Rozwalony aż do piasku, jeżdżą jakieś koparki, chodzą robotnicy... Jak dojść do hotelu, hm? Zauważa nas jeden Japończyk, wskazuje drogę - po prostu ulicą. Idąc, spotykamy po drodze jeszcze dwóch innych, którzy nas znowu kierują. I co z tego, że cała ta droga jest wytyczona przez pachołki? I tak pokażą, którędy iść.
- Hej, a jak my rano chodzić będziemy? - zapytałam, w sumie bardziej retorycznie, kiedy już stanęliśmy pod drzwiami wejściowymi i chwilę przyglądaliśmy się pracy tych ludzi.
Nie doceniliśmy Japończyków... Bo o siódmej rano chodnik wyglądał tak:

http://x.screeny.pl/ga6028/898fb8c143dedc3f10049810/img_0613.jpg


Możecie być pewni, że to dokładnie ta sama ulica - wystarczy porównać drzewko w doniczce, murek z lewej strony czy budynki w tle. W ciągu jednej nocy wylali nowy chodnik. Nie robili tego w dzień, żeby nie utrudniać przechodzenia. Gdybym w nocy nie widziała, jak tam pracują, w życiu bym nie powiedziała, że cokolwiek z tym chodnikiem było robione.
A kiedy miesiąc po powrocie układano chodnik obok mojego bloku i zajęło im to bite dwa tygodnie, zaczęłam trochę żałować, że nasi robotnicy tak się różnią od japońskich. Bo ilekroć mijałam tych naszych (a mijałam codziennie, przynajmniej dwa razy) to zawsze widziałam ich jak rozmawiają czy palą papierosy. Jak pracują - ani razu.

Anulka - 2009-03-25 21:49:06

Bo to są ludzie poważnie traktujący swoją pracę!
Tak powinno być, u nas można o czymś takim pomarzyć... :P

tinahri - 2009-03-27 12:08:52

U nas nawet marzyć o czymś takim się nie da :P
A jak mi Marta pokazała te dwa zdjęcia pierwszy raz...to chyba z tydzień jej nie dowierzałam..., a moi rodzice byli w cięzkim szoku :D
Może zamiast polskich firm budowlanych zatrudnimy japońskie i do 2012 będziemy mieli całą POlske w autostradach i nie będziemy musieli się wstydzić na tych mistrzostwach..., co Wy na to? piszemy petycję do prezydenta? :D

Sonic Hed - 2009-04-09 19:59:46

Nensha gdzieś czytałem, tylko że teraz nie pamiętam gdzie, że w Japonii jest przesąd 4 piętra i ogólnie samej tej liczby. To ponoć kojarzy się ze śmiercią. Coś z tym "shi" czy jakoś tak. Podobno nie powinno się też wręczać przezentów złożonych z czterech części. Jeśli wiesz coś więcej na ten temat, to błagam napisz coś o tym. Strasznie mnie to zaitrygowało. Z góry wielkie dzięki :buzki:

tinahri - 2009-04-09 20:06:39

Ooo, cos czuję,że to małe wyzwanie dla Marty, albo jeszcze mi o tym nie opowiadała :D

nensha - 2009-04-09 20:28:22

A tak się składa, że wiem coś na ten temat ;)

Wszystko bierze się stąd, że japońskie znaki kanji mają po kilka czytań - japońskich i chińskich i każde jest używane.
To jest znak na czwórkę:
http://www.kanjisite.com/images/kanji/4kb/4.gif
Po japońsku czyta się go "yon".

Ten zaś znak znaczy "śmierć", "umierać":
http://www.kanjisymbolstattoos.com/images/symbolstattoos/kanji-death-shi.png
A czyta się go "shinu".

Ok, więc w czym ten problem? A w tym, że chińskie czytanie jednego i drugiego znaku jest identyczne, a brzmi właśnie "shi". I po prostu skojarzono czwórkę ze śmiercią. Dlatego właśnie nie powinno się dawać prezentów złożonych z czterech części - bo kto by chciał dostać w prezencie życzenie śmierci? To troszkę tak, jakby u nas się dostało kwiat chryzantemy - kładzie się go przecież na groby. Z tego samego względu w niektórych budynkach nie ma czwartego piętra, tylko od razu jest piąte, jak w tym budynku w Szanghaju:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d4/ShanghaiMissingFloors.jpg/160px-ShanghaiMissingFloors.jpg
Ja takiego budynku akurat nie widziałam, nawet powiem więcej - w Tokyo dali mi pokój właśnie na czwartym piętrze ;) Mieszkałam tam pięć dni i żyję ;P
A tak przy okazji - pamiętasz akcję z SH1 w Alchemilla Hospital? Tam się w pewnym momencie pojawia czwarte piętro szpitala, a że grę robili Japończycy, to wykorzystali ten właśnie patent, że czwórka=śmierć ;)

tinahri - 2009-04-09 20:31:25

no nie...na czwartym piętrze tyle czasu mieszkałaś...wstyd dla Japończyków...tak dbać o turystów :P
A tak apropo...Twoje mieszkanie w bloku, na którym piętrze jest..., bo nie liczyłam :P

nensha - 2009-04-09 20:39:53

No ja też tak sobie pomyślałam, dali mi pokój na czwartym piętrze żeby się szybciej pozbyć ;P I w dodatku widok z okna miałam przecudowny, wielka ściana biurowca... Ale potem jeszcze raz byłam w tym samym hotelu i dali mi na dziesiątym piętrze, chyba przez to że codziennie rano grzecznie mówiłam im dzień dobry z ukłonem :D

A bez kitu, właśnie uświadomiłaś mi, że już dwanaście lat na czwartym piętrze mieszkam xDDD

Sonic Hed - 2009-04-09 20:50:02

Oczywiście, że pamiętam :D. Co jak co, ale SH kojarzę  we wszystkich szczegółach. Jest to jedyna gra, która tak mocno mnie pochłoneła. Każdą ścianę po 10 razy ogladłem, żeby móc w pełni cieszyć się tym chorym klimatem :D. Dzięki wielki Nensha :buzki:

tinahri - 2009-04-09 20:51:32

No właśnie :P Tkże jesteś uodporniona na takie przesądy :lol:
Tak wpadłam na genialną myśl! Jak się już wyprowadzisz do tej Japonii, to proś o mieszkanie na 4 piętrze ze specjalną zniżką od szkodliwego :P

nensha - 2009-04-09 21:02:39

Bo SH to nie jest gra do parcia przez nią jak terminator... Ona ma w sobie tyle smaczków, że grzechem byłoby ich nie szukać ;)
If you really want to see Mary, you should just die. But you might be heading to a different place than Mary, James.
Ech, dobra, bo znowu się o SH niemiłosiernie rozgadam ;P
Nie ma sprawy, zawsze służę pomocą jeśli o Japonię chodzi ;)

Nie no, co oni sobie pomyślą, że przyjechała z Europy psychiczna jakaś, koniecznie chce na czwartym piętrze xD

tinahri - 2009-04-14 19:58:17

Wiesz...zwrócisz na siebie uwagę szerszych kręgów :P

nensha - 2009-04-15 15:19:20

Ta, japońskich satanistów chyba co najwyżej ;P

tinahri - 2009-04-15 20:29:30

Lepszy rydz niż nic :P

PIOTREK - 2009-04-27 19:48:42

do JAPONII też bym się wybrał kiedyś ale tam jest tak tłoczno w miastach?ale za to japonki są fajne

nensha - 2009-04-27 23:08:08

Czy tłoczno to zależy od dwóch czynników. Od miejsca i od pory dnia.
Tokyo jest tłocznym miastem, ale też nie we wszystkich dzielnicach - najwięcej ludzi jest w takich typu Harajuku albo Shinjuku (dzielnice rozrywkowe). Ale są i miejsca bardziej puste, gdzie w promieniu kilkuset metrów widać ledwo kilku ludzi. No ale już w takim miasteczku jak Fujikawaguchiko (populacja 23 tys ludzi, czyli jest nawet nieco mniejsze od mojego rodzinnego Augustowa, gdzie jest 30 tys) nigdzie się tłumów nie uświadczy. W ogóle to miasteczko jest bardzo sympatyczne, no ale to inna bajka.
A co do pory dnia - gdzieś tak w okolicach dziewiątej się trochę na ulicach przerzedza.

A Japonki? Jak to Japonki. Stroją się tylko - na przykład w zimowe czapki i kozaki przy 30 stopniach ciepła.
Japończycy fajniejsi :>

Sonic Hed - 2009-04-29 15:48:31

Jak przy 30 stopniach można chodzić w czapkach i kozakach :D. Ostatnio w autobusie widziałem gościa, który miał szaliczek i czapeczkę (wełnianą na uszy) jak go zobaczyłem to dopiero mnie pot zalał :) I każdy jak na warita się patrzył, jedna pani nawet wprost go spytała "Czy Pan to aby na pewno jest normalny" była wtedy niezła jazda :D.

PIOTREK - 2009-04-29 19:16:54

SONIC HED napisał "Czy Pan to aby na pewno jest normalny" była wtedy niezła jazda

bardzo dobre,co o mało z fotela nie spadłem ze śmiechu ja gdybym tego gościa spotkał w autobusie to chyba bym ryczał ze śmiechu i jeszcze pewnie do tego miał na sobie kożuch zimowy?

Sonic Hed - 2009-05-12 16:17:11

No właśnie nie :D. Ubrany był w podkoszulek, krótkie spodenki. A ta czapka i szalik to totalna abstrakcja. Nie wiem, może gość chciał być oryginalny.

PIOTREK - 2009-05-12 19:44:59

chyba chciał być rzeczywiście gościu oryginalny to odrazu bym jemu przyznał oskara w cyklu NAJLEPIEJ UBRANY FACET ROKU

tinahri - 2009-05-14 12:37:30

Może to była jakaś podpucha medialna :P Patrz Sonic, zebyś się w necie nie zobaczył :P
Chociaz, z drugiej strony, moze chłop promował jakis nowy krzyk mody hehe :lol:

PIOTREK - 2009-05-14 18:09:44

może masz rację Tinahri

Sonic Hed - 2009-05-14 21:22:59

Martynko to jest bardzo możliwe :D. Akurat te autobusy mają pełen monitoring, tak więc wszystko trzeba brać pod uwagę. Choć sam gość nie był raczej podpuchą medialną, bo znałem go jeszcze z widzenia z gimnazjum. Za normalny to on nie był, uwierz mi na słowo :D.

tinahri - 2009-05-14 21:29:15

Hehe, ale niektórzy ludzie uwielbiają zwracać na siebie uwagę...nawet w najgłupszy sposób pod Słońcem...byle tylko ktoś o nich mówił...

Dla mnie to jest żenada,ale cóż...jak to mówi moja babcia: "Są ludzie i parapety!" :P

Sonic Hed - 2009-05-14 21:40:06

Brawo dla babci :oklaski:. Ja zawsze jak widzę tych pajaców w Sejmie, to dokładnie to samo sobie powtarzam :D.

nensha - 2009-05-14 23:34:56

Najwyższy czas na drugie danie :)

Dzisiaj zabieram Was do sushi baru.
Jest ktoś, kto nie słyszał o sushi? Na pewno wszyscy słyszeli, bo to chyba znak rozpoznawczy Japonii. Ryż, wodorosty i surowe ryby – oto sushi w świadomości większości. A to nie tylko surowa ryba, bo można to robić także z jajkami, owocami morza czy grzybami. I to wcale nie surowymi. Dzisiaj sushi w pewnych kręgach uchodzi za snobistyczne jedzenie, tylko wręcz dla vipów (chociaż prawdą jest, że w Polsce ceny to osiąga naprawdę makabryczne), podczas gdy wg tego co ja czytałam, sushi wywodzi się z menu biedoty ;)
Jest kilka podstawowych rodzajów sushi:

1. Maki-zushi. (zushi, bo "s" w połączeniu z innym wyrazem się udźwięcznia)

http://wierzba.wzks.uj.edu.pl/~wydra/sushi/sushi%20maki.jpg


Jedna z dwóch najpopularniejszych form. Powstaje poprzez ułożenie warstwy ryżu oraz dodatków na rozłożonym płacie wodorostów nori, który następnie zwija się za pomocą bambusowej maty i tnie na kawałki (w długości mniejsze niż średnica).

2. Nigiri-zushi.

http://www.siki-kc.com/photos/nigiri.jpg


To sushi robi się w dłoni, nie za pomocą maty. W dłoni formuje się z ryżu, bo ja wiem, jakby walec. Podobno najprawdziwsze i najlepsze nigiri ma w jednym kawałku 111 ziarenek ryżu, a najwięksi mistrzowie sushi potrafią na czuja wziąć dokładnie tyle ziarenek do uformowania ;) No, w każdym razie na ten walec kładzie się kawałek ryby, krewetki czy tamago (słodkawego omletu z jajek), ewentualnie można to przewiązać paskiem wodorostów.

3. Chirashi-zushi.

http://www.sofiabulgariatravel.com/images/chirashi-sushi.jpg


Sushi rozsypane. Jest miska, do miski nakłada się ryż, na to surowa ryba, a jeszcze na wierzch warzywa. I się je ;)

4. Temaki-zushi.

http://www.mitoku.com/recipes/image_recipes/temaki_sushi002_large.jpg


Na stół wjeżdża miska ryżu, płaty wodorostów, wasabi, warzywa oraz pokrojone ryby i owoce morza. I wolna amerykanka, każdy robi takie sushi, jakie mu pasuje. Z reguły przybiera taki kształt:

http://2.bp.blogspot.com/_90c_3O3WPJ4/SQPKVGxkOZI/AAAAAAAAApQ/3AE8PsROHwU/s320/temaki_california.jpg


no ale wszystko zależy od inwencji.

Sushi z reguły je się pałeczkami, ale nie ma przeciwwskazań, żeby jeść je palcami. To jeśli ktoś nie potrafi operować pałeczkami ;) Generalna zasada jest taka, żeby nie zostawiać na talerzu nadgryzionego kawałka. Poza tym, maczając kawałek w sosie sojowym trzeba uważać, żeby nie zostawić tam ziarenek ryżu, co może być trochę trudne...
W sushi barze dostaniemy też płatki marynowanego imbiru. W smaku trochę słodko-kwaśny, ale jego jedynym zadaniem jest oczyszczenie nowych kubków smakowych przed spróbowaniem innego rodzaju sushi. Żeby się smaki nie mieszały.
Aha, dostaniecie też herbatę. Kubki stoją, sproszkowana herbata jest w pudełku, a wrzątek w zamontowanym kranie. Pije się za darmo ile się chce ;)

W sushi barze siadamy przy jednym z wielu krzesełek dookoła czegoś na kształt bufetu. W środku robią sushi, a my je tylko łapiemy. Jeżdżą sobie na taśmie. A ile taka przyjemność kosztuje? Widzicie na pierwszym ze zdjęć niżej taką naklejkę z kółkami po lewej stronie? To właśnie cennik. Cena jest uzależniona od koloru talerzyka. W tym konkretnym barze ze zdjęć (to było w Kamakurze) różowy talerzyk to 100 jenów i tak rośnie w górę. Gdy chcemy zapłacić, przychodzi sympatyczna pani lub pan z notesem, patrzy na nasz stosik talerzy i zapisuje ile talerzyków jakiego koloru zebraliśmy. Daje nam tę kartkę i z nią idziemy do kasy.
Na talerzyku są zazwyczaj dwa kawałki, chyba że są małe, wtedy jest więcej, nawet do sześciu. Ja po pięciu talerzykach byłam pełna ;)

http://i39.tinypic.com/14awg2r.jpg
http://i42.tinypic.com/118j6e9.jpg
http://i39.tinypic.com/2606azk.jpg



A to jest sushi, które zrobiłam sama w domu :D

http://i44.tinypic.com/16k3qtx.jpg



Rady? NIGDY nie wybierajcie sushi z surową krewetką na swój pierwszy kawałek. Ja popełniłam taki błąd i u mnie wywołało wspomnienie śniadania. Na pierwszy kawałek polecam sushi z omletem. Takie oswojenie się ;) Potem może być surowa ryba, idzie łatwiej niż krewetka.
Chociaż dzisiaj już bym nie miała oporów, nie mam problemu z jedzeniem surowych owoców morza ;) No ale wtedy to był lekki szok...

W następnym odcinku: bento i okonomiyaki.

tinahri - 2009-05-16 21:22:50

Wiesz co...? To Nigiri-zushi to wygląda jak robaki...i to takie z gistowatych... Za to reszta wygląda wspaniale :)

Do wiadomości innych uzytkowników: Sushi jadłam w Marty wykonaniu-po pierwszym kawałku byłam zachwycona! Herbatke też piłam i w porównaniu do naszych herbat to jest rewelacyjny napój! No i nensha mi mówiła,ze to dobre na trawienie! :)
Polecam :)

pawo12 - 2009-05-20 00:44:03

Witam was w tym wątku, bo pierwszy raz tu jestem :) Kocham kulturę wielu krajów azjatyckich w tym Japonii :) W przyszłości (niedalekiej) mam zamiar uczyć się też japońskiego :) Teraz nie mam czasu - po wakacjach praktyki i pisanie pracy licencjackiej :( Tak więc mam zamiar zacząć za rok :) Chciałbym też pojechać do Japonii. Co do gaf - miałem straszny ubaw podczas czytania dwóch książek: "Życia po japońsku" Janiny Rubach-Kuczewskiej i "Japońskiego wachlarza" Joanny Bator. Boże! Przy lekturze tej pierwszej nie można powstrzymać się od śmiechu, jak autorka przytacza wszystkie gafy i kłopotliwe sytuacje wywołane niedostateczną znajomością kultury tego kraju :D Niektóre fragmenty rozwalają :D Bardzo interesuje mnie dawna Japonia - także ta najdawniejsza :) Właśnie pochłaniam "Od mitu do historii" Jolanty Tubielewicz, gdzie autorka zajmuje się najdawniejszymi dziejami wysp. Potem mam zamiar zabrać się za "Świat księcia promienistego". Kiedyś zacząłem czytać tę książkę, ale nie ukończyłem, a teraz zacznę raz jeszcze od początku :) Jestem wogóle zafascynowany epoką Heian i po lekturze "Opowieści Murasaki" Lizy Dalby. Mam też sporo innych książek o Japonii, ale nie za bardzo mam na nie czas, zwłaszcza, że mam mnóstwo innych zainteresowań i na wszystko staram podzielić czas mniej więcej równomiernie :) Poprostu kocham Japonię :) Nie mogę się doczekać tygodnia kultury japońskiej - będzie prawdopodobnie w listopadzie u mnie, w Łodzi. Zawsze czekam cały rok i zastanawiam się, co fajnego się wydarzy :) Zawsze jest mnóstwo atrakcji, wystaw, warsztatów i innych takich. Półtora roku temu był w Łodzi koncert tradycyjnej muzyki japońskiej. Mam nadzieję, że odbędzie się jakiś jeszcze, bo kocham tradycyjną muzykę Japonii i Azji wogóle :)

Jutrzenka - 2009-05-20 11:10:11

Ja znam - oczywiście tylko z wyglądu, bo nie próbowałam - maki-zushi :oczko: Ładnie wygląda na tym pierwszym zdjęciu, a w Twoim wykonaniu Nensha prezentuje się tak samo wspaniale! Bardzo ciekawa jest ta zasada z 111 ziarnami ryżu. Zastanawia mnie to jak takiemu specjaliście od sushi udaje się wyciągnąć dokładnie tyle ziarenek. No i to, żeby nie wpadły ziarenka do sosu - to też wymaga dużej wprawy :oczko: A tą taśmę, na której "jeździ" sushi widziałam kiedyś w TV :oczko: Zastanawiają mnie te kolorowe talerzyki :mysli: Od czego zależy ich kolor? Ma to coś wspólnego z tym, jaki jest na nim rodzaj sushi, z czego jest zrobione albo jak duża jest porcja?

Wiesz Nensha, czytam, że robisz genialne sushi, herbatę też, to my wszyscy musimy się spotkać w wakacje, bo nie może nas ominąć taka uczta w Twoim wykonaniu :mniam:

Pawełku!
No z tego co ja widzę, to Ty ciągle czytasz jakieś książki: oczywiście o Japonii, czasem jeszcze o Indiach. I co tu się dziwić, że na studia zostaje Ci tylko ciut ciut czasu :haha:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-05-20 12:17:39

Haha, ja się długo zastanawiałam, jak to oni tak na wyczucie wiedzą :D Ale w sumie lata praktyki... Taki mistrz sushi to się latami tej sztuki uczy...
Ech no, mi parę ziarenek ryżu do sosu wpadło :p To trzeba mieć wprawę - do zjadania tych kawałków też, bo dosyć spore są i trudno je w ustach zmieścić xD
Tak, kolor talerzyka zależy od rodzaju sushi. Sushi z omletem będzie tańsze od sushi z łososiem ;) Porcje są raczej takie same, po dwa kawałki. Chyba, że sushi jest małe, wtedy jest więcej - miałam takie jedno, cienkie ruloniki i było sześć podłużnych.

A na sushi i herbatę zapraszam, tylko dajcie znać kiedy to wodorostów dokupię bo mi się kończą :D

tinahri - 2009-05-20 13:34:48

Oj tam, ja wepchnęłam do dzioba cały kawał :P
NO moze  w towarzystwie to nieładnie wygląda, ale cóż-to jak z kurczakiem...jeść się powinno palcami a wśród ludzi człowiek się męczy widelcem :P

Anulka - 2009-05-20 18:20:53

Smacznie wygląda fakt, ale za surową rybę i wodorosty podziękuję.
Ale smacznego pozostałym! :)

PIOTREK - 2009-05-20 20:03:52

ANULKA napisała

Smacznie wygląda fakt, ale za surową rybę i wodorosty podziękuję.

JA  NAWET CHĘTNIE BYM TO SPRÓBOWAŁ NA PEWNO JEST PYSZNE A KIEDYŚ JA SPRÓBOWAŁEM ŚLIMAKÓW I MIODZIO W GĘBIE

nensha - 2009-05-20 20:15:09

Można zrobić bez surowej ryby i bez wodorostów xD

tinahri - 2009-05-22 10:35:05

Ale to już nie to samo na pewno :P

nensha - 2009-05-22 11:05:54

No trochę co innego, ale bez surowej ryby jadłaś :>

tinahri - 2009-05-22 11:31:44

Ale ciągle mam nadzieje, że kiedys się wybiorę do sushi baru i wtrząchne sushi z surową rybką :D
A z Twoich wersji: tunczykowej i krabowej-smaczniejsza, dla mnie, jest krabowa :D

nensha - 2009-05-22 11:58:54

Kiedyś Cię zabiorę do sushi baru ;)
A mi też bardziej krabowa smakowała :p

satsuki - 2009-05-31 13:11:23

wodorosty są pycha, surowe ryby też ok z wyjątkiem łososia, którego nienawidzę w każdej postaci ;P

niestety nie przeczytałam wszystkich stron ale możesz napisać jak się znalazłaś w Japonii, i jak tam żyłaś, pracowałaś czy z oszczędności i jak długo tam byłaś .?
strasznie mnie to interesuje, bo wybieram się tam w przyszłoroczne wakacje... :)

nensha - 2009-05-31 13:51:46

Ale łosoś to najlepsza ryba ;) Wędzony jest pyszny, surowy też - ale musi być cienko pokrojony. Swego czasu robiłam nawet sashimi z łososia :D

Haha, jeśli mnie mama na Despy nie chce samej puścić to co mówić o dalekiej Japonii... Nie, ta wycieczka to był po prostu mój prezent, na osiemnastkę i za dobre wyniki w szkole przez wszystkie lata :p Więc czysto turystycznie, ale w sumie jak tylko miałam okazję to uciekałam grupie do miasta xD Ofkorz to owocowało zgubieniem się ale co tam...
Byłam prawie dwa tygodnie. O wiele za krótko - a i nie miałabym nic przeciwko żeby na resztę życia ;)

A ja szukam towarzystwa na przyszłą eskapadę do Japonii, tym razem właśnie tak na własną rękę, może się skrzykniemy? xD

satsuki - 2009-06-01 17:57:29

ja jadę w wakacje ale te za rok, po mojej maturze i myślę właśnie o jakimś dłuuuższym pobycie tam.
mamusiek powiedziała, że będzie się martwić ale mnie nie zamknie ;D


hmm no wiesz może ja nie umiem jeszcze łososia dobrze przygotować? ale w marynacie z mirinem był nienajgorszy :P
nauczysz mnie .?

tinahri - 2009-06-03 11:28:39

Hehe, dziewczyny, pojedziecie do Japonii i bedziecie Japończyków podrywać na szeroką skalę :P
A co do łososia-zgadzam się, jest jedna z najlepszych ryb. Ale trzeba trafić na dobrego...bo czasem sprzedają takiego łososia, który w smaku nie ma nic wspólnego z takim prawdziwym hehe :)

A Marta, jak była na wycieczce życia, przywiozła mi taki śliczny brelok z Buddą :D, który ma taki malutki dzwoneczek :) Przyczepiam go do torebki i jak idę, to moi znajomi z daleka słyszą, że to ja się zbliżam :P

satsuki - 2009-06-03 17:22:02

nooo bo Budda to spoko facet był ; D

ja chyba pół Japonii sobie przywiozę i męża do tego... albo już nie wrócę .? ^^
a jeśli tak mówisz to ja jutro idę poszukać mniam mniam łososia w rybnem :P

nensha - 2009-06-03 17:47:37

Buddyzm ma fajne założenie - żeby sprawiać ludziom szczęście, nawet robiąc coś na przekór sobie. I dlatego ta religia mi się podoba ;)

A najprościej przyrządzić łososia w taki sposób: kupujesz surową świeżą rybę, kroisz w cienkie plasterki, cytryną po wierzchu, wrzucić w sos sojowy i jesz xD
Ale wędzony łosoś jest najpyszniejszy :D

tinahri napisał:

pojedziecie do Japonii i bedziecie Japończyków podrywać na szeroką skalę :P

Haha, skąd wiedziałaś że taki jest nasz niecny plan? xD
Ja już to mówiłam, ale naprawdę nie miałabym nic przeciwko Japończykowi :>

satsuki - 2009-06-03 21:21:05

ja już mamę uprzedziłam, że zamiast kaszką będzie wnuki sushi karmić ^^ - nie ma nic przeciwko

dzięki za przepis jutro wypróbuję ; *

tinahri - 2009-06-04 12:06:13

Sorry, Marta, zapomniałaś o naszej umowie?! :P
Pamiętaj, jak upolujesz jakiegoś Japońca, to ja mam być na ślubie :P

Satsuki, masz tolerancyjną mamę-nie stawiała żadnych oporów jak jej oznajmiłaś, że chcesz mieć Japończyka za męża? :)

nensha - 2009-06-04 13:11:06

No gdzieżbym śmiała. Pierwsza dostaniesz zaproszenie :D A Ty też pamiętaj, że jak Hindusa złapiesz, to... :>

Haha, pewnie jej mama to tak jak moja - posłuchała ile Japończyk zarabia, popatrzyła na takich eleganckich w garniturkach, że tak ubrani do pracy codziennie jeżdżą, posłuchała sobie o Japonii to i opory przestała mieć :p

tinahri - 2009-06-04 13:20:05

Lol, czyli kasiasty zięć się jej marzy :P
Gorzej ze mną...bo w Indiach to nie za ciekawie się dzieje...do tego jeszcze te konflikty na tle religijnym... ;/

nensha - 2009-06-04 14:20:19

A co po niekasiastym... Najlepiej pewnie żeby prawnik albo lekarz xD Przykłady tych drugich pokazywałam Ci jakieś 20 minut temu na gadu więc wiesz o co kaman xD

A wiesz, nie musisz mieszkać w Indiach... Można w Polsce albo gdzieś jeszcze indziej.

satsuki - 2009-06-04 20:01:49

Noo ja mam plan upolować architekta więc jak mama pomyślała, że zięć jej zbuduje Japoński domek z ogrodem zen to sama zachciała mieć takiego męża .! Bo ona ma słabość do tych ogródków :D tylko zastrzegła, żeby wnuki nie wyjadały jej karpi koi z oczka :P

ooo a mojej mam się też podobają Hindusi .!

Jutrzenka - 2009-06-05 13:27:08

Jeśli ktoś z Was - oprócz Pawła :figielek: mieszka w Łodzi lub okolicach, to może się wybrać 18.06.2009 r. na dzień "Grafika w Sztuce Orientu". Program znajduje się na stronie www.grafikaorientu.ahe.lodz.pl. Ogłoszenie pochodzi ze strony www.bollywood.pun.pl.

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

tinahri - 2009-06-06 19:22:18

A moi rodzice nie chcą żadnego zięcia ze Wschodu... ale cóz...czyj to ma być mąż?!
Z resztą... jak ja w ogóle znajdę sobie męża, to cud się stanie... hehe
A z tym architektem-ciekawe ^^
A Marta, ja myślałam, że Ty chcesz przystojnego i sympatycznego Japończyka, a nie kasiastego-materialistka :P hehe

nensha - 2009-06-06 20:28:37

Ale to nie o mnie było :p Dla mnie najważniejsze żeby był dobry, bo pieniądze mają to do siebie, że je można zawsze zarobić...

tinahri napisał:

Z resztą... jak ja w ogóle znajdę sobie męża, to cud się stanie...

Martyna, ja Cię proszę - nie denerwuj, kobieto.

tinahri - 2009-06-07 10:25:07

Wiesz, im dłużej o tym myślę, tym mniej realne mi się to wydaje :P
Owszem, chciałabym znaleźć tą swoją drugą połówkę. :)
A Ty na bank wyrwiesz sobie fajnego Japońca i dasz mi polatać w swoim kimono :)
No i jak będziesz mieszkać w Japonii, to mnie z raz zaproś :P

satsuki - 2009-06-07 21:05:51

ja chyba męża nie znajdę w ogóle ... T.T
a co dopiero Japończyka .... eh ciężko będzie ; p

tinahri - 2009-06-11 16:43:36

No właśnie...ciężko będzie... ale wiecie co? I tak myślę, że zostaniemy żonami Polaków. Nie wiem czemu, ale tak czuje, że co do facetów, to nasze marzenia się nie spełnią :(

satsuki - 2009-06-11 18:16:32

trzeba wierzyć .!
a strasznie wybrzydzam więc prędzej będę sama niż z kimkolwiek. ale Polak z azjatycką urodą .... no to by mnie kusiło ^^

tinahri - 2009-06-11 18:46:35

Widzę, że masz podobnie jak ja, co do facetów :) Może to Cię ździwi, ale mam 19 lat i nigdy jeszcze nie miałam chłopaka, bo zawsze przyciągam jakichs głąbów...aż żal dusze ściska...

A Ty jak pojedziesz do Japonii, to sobie przywieziesz jakiegos fajnego Japończyka, tak jak Marta hehe :)

satsuki - 2009-06-12 12:13:49

ja mam 18 i miałam z dwóch ale maksymalnie 3 tygodnie też głąby eh. ^^

hmm czytałam gdzieś, że Japończyka łatwo poderwać - jak dla mnie fajnie. ale moja mam się boi, że jak pojadę to już nie wrócę ... :)

satsuki - 2009-06-12 12:14:50

ooo Matra nie wybierasz się czasem na Japonistykę .?

PIOTREK - 2009-06-12 12:26:54

ALE ŻEBY JESZCZE CIEKAWIE BYŁO JA OSTATNIO JAK POSZEDŁEM DO KINA DO WIDZIAŁEM JAK SZEDŁ JAPOŃCZYK Z JAPONKĄ W MOIM MIEŚCIE TEŻ RAZ W POZNANIU  WIDZIAŁEM JAPONKĘ TYLKO SZKODA ŻE NIE BYŁA TO ERIKA SAWAJIRI

satsuki - 2009-06-12 14:05:35

ooo ja w Gorzowie tez ostatnio widziałam śliczną Azjatkę (nie wiem czy japonka) w Tesco :D
i tak perfidnie się na nią gapiłam :P

nensha - 2009-06-12 19:03:48

Łatwo poderwać? To pocieszające xD Mam nadzieję że moje niebieskie oczęta mi pomogą xD Iii, czytałam że tam za ładny kolor włosów jest uważany jasnobrązowy, najbardziej pospolity u nas, nawet sama takie naturalne mam... Muszę chyba przestać farbować na prawie czarno :p
A na japonistykę się jak najbardziej wybieram ;)

Też od razu zwracam uwagę na Azjatów... Bo jak ich widzę, to mi się od razu jakoś tak cieplej na serduchu robi :)

tinahri - 2009-06-12 20:08:07

Tak, i udajesz, że robisz zdjęcia nie Japonczykowi, tylko czemuś, co jest za nim :P

Dziewczyny, z tylu Azjatów, ilu jest na świecie, dwie sztuki dla Was się znajdą :D

nensha - 2009-06-12 20:14:45

Ale on był taki fajny :D A poza tym, moim priorytetem było znalezienie Japończyka odpowiadającemu mojemu wyobrażeniu Akiry z moich opowiadań :p I jak go już zauważyłam, to musiałam fotkę strzelić :p

Haha, no właśnie... Statystycznie rzecz biorąc, tj. przyrównując liczbę Polaków do liczby Japończyków, większe jest prawdopodobieństwo że mi się Japończyk trafi... A z prawdopodobieństwa na klasówce z matmy miałam maksymalną liczbę punktów xD

tinahri - 2009-06-12 20:17:37

Lol xD

To juz wiem, na czym tak ćwiczyłaś :P... na Japończykach :D

Już Ci mówiłam, ze Twoje oczy, oczarują niejednego Japończyka, więc spokojnie :P Jeszcze będziesz się modlić, żeby Cię zostawili w spokoju :P

satsuki - 2009-06-12 21:03:45

noo ja też mam naturalnie pospolite włosy na prawie czarno farbuję mam niebieskie oczy ^^
Japończykowi podobno wystarczy powiedzieć, że jest przystojny :P  ale ja jak spotkam takiego mmm to go poderwę na : ken aj tejk a pikczur... chyba :D

a ja z matmy w życiu maxa nie miałam ale jeśli będę ćwiczyć na Japończykach....?  japończyk do kwadratu - czterech japończyków + 5 i z tego deltę haha :) to może być przełom na mojej maturze z matmy :P

na japonistykę się wybieram- do Poznania ale tak się boję egzaminów wstępnych, że chyba umrę na zawał ...

nensha - 2009-06-12 21:38:09

Tak, odkryłaś mój sekret dobrych ocen z matmy xD

Hej, a tutaj to bym wcale kłamać nie musiała, oni mi się naprawdę podobają :D Powaga, dla mnie Azjaci są o wiele przystojniejsi niż Europejczycy, na 10 Azjatów spodoba mi się 8/9, na 10 Europejczyków góra trzech :p
A co do oczek, pamiętam, jeden taki się do mnie w shinkansenie dosiadł... Naprawdę perfidnie mi się w oczy gapił, szkoda tylko że wiekowo nie był w moich granicach, bo gdzieś po trzydziestce :p

Ja składam Poznań, Toruń i Warszawa... Mam nadzieję że się gdzieś dostanę ;) Dla mnie to trochę głupota, te wstępne tylko na UAM - skoro zdawałam rozszerzone polski i angielski to po co jeszcze jedne egzaminy... Ale może się gdzieś bliżej dostanę, najbardziej cieszyłabym się z Warszawy ;)

satsuki - 2009-06-12 22:14:12

w Poznaniu podobno najlepiej uczą, a w Wawie strasznie lecą z materiałem :)
już prawie wszystkiego się dowiedziałam. mam taką znajomą znajomej na UAMie i jeśli chodzi o egzamin z wiedzy o Azji mogą spytać o WSZYSTKO. i właśnie to wszystko mnie przeraża. jest jeszcze Kraków a tam Maggaha...
ale najbardziej jaram się Poznaniem. wielu z tamtejszych wygrywa konkursy, np. krasomówczy (strasznie fajny)

moja okaasan uznała, że Japończycy mają milusi wyraz twarzy i nawet się słodko denerwują :P
po części się zgadzam z nią... przystojni są, w większości noszą dłuższe włosy i nie są tehnofobami ani dresami (nienawidzę skino-dresów) :D

co do matmy to moja zmora. ze wszystkiego mam super oceny a z matmy 2 :P

nensha - 2009-06-12 22:22:17

Na Kraków jestem za głupia, tam trzeba mieć dwa języki rozszerzone... W sumie Poznań jest fajny, a jak się Japonią interesujesz to nie będzie strasznie :D

satsuki napisał:

przystojni są, w większości noszą dłuższe włosy i nie są tehnofobami ani dresami (nienawidzę skino-dresów)

O to to właśnie! Ja jestem totalnie skrzywiona na punkcie ich włosów, uwielbiam właśnie to, że nie ścinają się tak beznadziejnie krótko jak tu w Polsce... Facet musi mieć dłuższe pióra, żeby było co myziać :p No i nienawiść do dresów, witaj siostro :D

Matmy też całe życie nie znosiłam :p Ale na koniec liceum udało się na 4 wyciągnąć ;) Co jest w sumie żałosne, bo z histy (którą miałam rozszerzoną) mi 3 wystawiła, wredna kobieta...

satsuki - 2009-06-13 08:31:22

ja mam w planach też jakoś lepiej z matmy wciągnąć w 3 klasie.... dwa języki nie byłyby problemem ale drugi mam niemiecki, którego szczerze nienawidzę więc to problem.  :P

a ktoś gdzieś napisał, że ich włoski [Japończyków] są lalusiowate T_T. nie są .!

nensha - 2009-06-13 10:20:04

Niemiecki fajnym językiem jest i szczerze nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy go tak nie znoszą...

Pf, to jeszcze łagodne określenie, ja często słyszę "o matko, czy wszyscy Japończycy to geje?"... Podobnie czytałam artykuł o Japonii i tam były popodpisywane zdjęcia, na jednym był taki chłopak że WOW i autorka dała podpis "nie, nie jest gejem, tam taka fryzura jest zwyczajna" bo pewnie i takie komentarze by się pojawiły. Co za zaścianek, że dłuższe włosy=gej, no soooorry -_-"

satsuki - 2009-06-13 14:38:17

to tylko w polsce takie pomysły...  bo faceci zazdroszczą, że nie są tak uwielbiani ^^ a takich u nas jest mało, bo jak chłopak jest inny to zaraz go dresy pobiją i tyle :P

co do niemieckiego nie lubię po prostu tego jak brzmi. i straaasznie skomplikowany jest.

nensha - 2009-06-13 15:18:44

No tak... jak tutaj chłopak ma dłuższe włosy to zwykle ma ciężkie życie... Że albo emo, albo gej :p I się obcinają na krótko, chlip T_T Chociaż ja zawsze próbuję dłuższowłosym kolegom wyperswadować pomysł gdy chcą iść do fryzjera się skrócić ;)

A niemiecki prostszy niż polski ;) Trudny nie jest, tylko trochę pamięciówki jeśli o rodzajniki chodzi. A niemiecki spodobał mi się jeszcze bardziej gdy zaczęłam słuchać Rammsteinu... Genialny zespół i jeszcze genialniejsze koncerty dają.

tinahri - 2009-06-13 15:39:01

Dresów tez nie cierpię :P, no i zapalonych hip-hopowców z ich gaciami do kolan...sorry, ale ot wygląda, jakby narobili sobie w spodnie... już wolę facetów w rurkach, ale tu muszę dodać, że nie wszystkim one pasują :P

Włoski dłuższe też lubię :) Marta wie o tym :D właśnie dlatego, że jak widzę faceta z dłuższymi włosami (ale musi być brunet, zadbany i musi mieć fajny fryz :p ) to od razu mam chęć zatopić paluchy w jego włoski ^^ a jak jeszcze ma na sobie koszulę z podwiniętymi rękawami to...mrrr, ciśnienie mi skacze! ale to już chyba fanatyzm....

A...jeszcze mam fioła na punkcie męskich pleców, jak facet ma ładnie rozbudowane plecki (oczywiście nie jak Pudzian, bo to już jest błeee...), to aż mam dreszcze :P

satsuki - 2009-06-13 19:47:26

ooo ja też mam skrzywienie na punkcie brunetów w koszulach ^^
i za bardzo umięśnionych nie lubię w sumie to wolę nawet takich szczuplutkich . . .   w Japonii sobie znajdę obiekt uwielbienia bo tutaj to już raczej wszyscy nieliczni pozajmowani :P

nensha - 2009-06-13 20:15:29

Koszule są w ogóle love. Nawet nie tylko na facetach (chociaż moim skromnym zdaniem to, obok fajnych sweterków, powinien być jedyny dostępny męski ubiór) ale sama je noszę często i gęsto. Ostatnio jak idę na łupy ciuchowe to zawsze jakąś przywlokę ze sobą. W zeszły wtorek udało mi się kupić przecudną, czarną w cienkie białe paski, z mega szerokimi mankietami - koszula taka w bishonenowym stylu ^^ Kto w anime choć trochę zorientowany wie o czym mowa - o taka, akurat robiłam fotkę bo komuś pokazać chciałam ^^ W przyszłym tygodniu mam nadzieję że mi się zbiór znowu powiększy, bo wyciągam naszą moderatorkę na zakupy :>

Najlepszy jest Po Prostu Japończyk, no nie? xD

tinahri - 2009-06-13 20:27:14

Oj, koszula jest przecudna!!!! ja też chcę taką :P

Dla Was Japończyk, a dla mnie jakiś przystojny, wysoki Hindus ^^

nensha - 2009-06-13 21:06:58

Spoko, na zakupach osobiście Ci taką znajdę ;) Widziałam właściwie taką samą, tylko że czerwoną, ale mi się na górze nie dopinała - komentarz kolegi: "lepiej że się na górze nie dopinała niż na dole".

Po drodze do Japonii Cię zrzucimy nad Indiami ;)

satsuki - 2009-06-13 21:56:43

zrobimy małe turne po Azji: Japonia, Indie ja bym jeszcze o Koreę zahaczyła do znajomego na herbatkę :D

koszula amazing .! szkoda, że mam takie łapska długie... zwykle jak przymierzam koszule to przykrótkie rękawki T.T ale to sobie podwijam na 3/4 :P

nensha - 2009-06-13 22:12:34

Masz znajomości w Korei? Mam nadzieję że Południowej :p
Ja bym Chiny jeszcze zobaczyć chciała...

A podwijanie nie jest złe ;) Ewentualnie można koszulę ciut większą, to taki ciuch że trochę i wisieć może, wtedy rękawy dłuższe :P
No i jeszcze, lubię koszule, bo dzięki nim dostrzegam plus tego, że mnie natura bujnymi "atrybutami kobiecości" nie obdarzyła - przynajmniej się nie rozjeżdża w górnych okolicach :>
Heh, a TO znalazłam przed chwilą jak sobie szukałam tapet na komórkę... To tak w kwestii Japończyków w koszulach - szkoda, dziewczyny, że nie słyszałyście mojego "iiiik!!!" na widok tej tapety...

satsuki - 2009-06-13 22:52:03

jasne, że południowej. w sumie to on teraz jest w indonezji ale jak ja będę w japan to on w korei... pogmatwane :P
nooo wisieć może ale na mnie mało co wisi ;p bo zawsze za małe kupię a przymierzać mi się nieee chcee.

jaki chłopiec .! kawaiiiiiiiiiiiiiiii .! no wiesz teraz pewnie mi się przyśni :)
a znasz Tetsuji Tamayama
Tu

tinahri - 2009-06-14 17:46:02

Oj, nie musialam Cię słyszeć :P Ujrzałam Twoją reakcję "oczyma duszy", jakby to William powiedział :P

Wiecie co? Ja mam znajomego, co na zmiane mieszka to w Kambodży, to w Tajlandii, ale ostatnio z nim gadałam rok temu... To była dość nieprzyjemna, ale i ciekawa rozmowa, bo on jest strasznym babiarzem, a wie, że ja nie z naiwnych dziewczyn, więc opowiadał mi swoje strategie na baby... (wiecie...my to jednak głuupie jesteśmy-tak wywnioskowałam po jego opowieściach) no i kilka faktów mnie zbulwersowało, więc mu powiedziałam kilka dosadnych słów :P Zbaraniał biedak i powiedział mi, że nigdy nie spotkał takiej kobiety..., że niby asertywna i takie pierdoły :P

Jako ciekawostkę dodam, że owy znajomy ma 39 lat, ale jest bardzo przystojny i dobrze wygląda jak na swój wiek, więc wiele kobiet ulega jego czarowi :P

satsuki - 2009-06-14 18:23:17

too jesteś lepsza ode mnie mój znajomy Japończyk ma 30 :D

iii co Ci takiego opowiedział .? bo strasznie ciekawska jestem jak to ci bezczelni faceci nas bezbronne (?) kobietki podrywają ^^

tinahri - 2009-06-14 19:44:32

Ten jest wyjątkowy...bo kiedy wszyscy faceci pija na umór...on udaje, że tez pije, ale w kieliszku czy butelce ma zwykle wodę. I kiedy wszyscy padają, on wkracza do akcji...zajmuje się znudzonymi kobietami... Tu muszę przyznać, że mnie zaskoczył, bo ja też jak jestem znudzona, to chętniej gadam z ludźmi, którzy coś sensownego mówią...

Najbardziej mnie zbulwersowało to, jak podchodzi do kobiet... Tak, jakby kobieta była maszyną i działała według instrukcji... Tu ścisnąc, tam przytulić, tu się otrzeć i zaciągnąć do łóżka...no i zostawić naiwną. Ot, cała filozofia.

satsuki - 2009-06-14 20:01:05

straszne. co do alkoholu sama stosuję taktykę udawania :D raz tak dałam czadu, że hoho i wolę tego nie powtarzać. poza tym zawsze musi być ktoś, kto opowie innym co porabiali danego wieczoru. 

ale, że kobieta jak maszyna ... są takie na które to działa. ale są tez mądre i wiedzą, że to kiepski podryw ^^

tinahri - 2009-06-15 12:30:42

No właśnie :P Ja należę do takich :D No chyba, że się trafi facet, na którego widok zmiękną mi kolana, to wtedy może być ciężko hehe :D

Ja zawsze pamiętam, co robiłam na imprezach. Kiedyś sobie przyrzekłam, że się nigdy nie upiję do tego stopnia, żeby ludzie mi opowiadali, co wyprawiałam :P

Ostatnio, troche za szybkie tempo sobie narzuciłam, bo mi się nóżki miękkie zrobiły i musiałam przystopować, ale szybko odzyskałam pełną władzę w kończynach :P Ale co by nie było-pamiętam wszystko lepiej niż niejeden uczestnik tej, klasowej pożegnalnej, imprezy :P

satsuki - 2009-06-15 13:19:24

klasowe imprezy ojojoj u mnie się szykuje. my zawsze robimy u kogoś na wsi. później śpiworek + namiot i do domu wraca się na trzeźwo ^^
ale pamiętam zawsze :D

tinahri - 2009-06-15 18:48:39

Heh, ja mieszkam na wsi, a przeważnie imprezy są w mieście xD

Kurcze, wiecie co? Jak uda mi się pojechać do Indii, Egiptu i Japonii ( tak, narobiłyście mi smaka :P ), to sie tak upiję, że tydzień nie będę trzeźwiec :P

satsuki - 2009-06-15 20:12:49

i dobrze .! bo Japonia jest suuuper ^^ nie muszę Cię chyba przekonywać
ale lepiej nie pij bo takie chwile warto pamiętać

tinahri - 2009-06-15 21:32:42

Nie, napiję się po powrocie xD

Ale jakbym miała jechac do Japonii, to wzięłabym ze soba nenshę, bo jakby nie patrzył, az tak dobrze jej kultury nie znam i mogłabym niechcący urazić tamtejszych mieszkańców ;/

satsuki - 2009-06-15 21:41:24

w dużych miastach są przyzwyczajeni do tego, że obcokrajowcy popełniają gafy.
ale tak, lepiej jest wiedzieć jak się zachować ^^
moją mamę śmieszą te zasady gdy jej tłumaczę...

tinahri - 2009-06-15 21:57:28

Moi o Indiach to nawet słuchac nie chcą...dla nich to kraj zacofany, gdzie krowy chodzą po ulicach, no i oczywiście slumsy... Cóż, moim zdaniem i w zacofaniu jest piękno, a ludzie bardziej cywilizowani sa zobowiązani, zeby pomagać innym O!

Ja sama wiem ciągle bardzo mało o Indiach, ale o czym tu gadać, jak ja o Polsce wszystkiego nie wiem :D

satsuki - 2009-06-15 22:06:17

o Polsce to ja nawet nie kwapię się żeby coś wiedzieć. ciągle tylko Japonia i Japonia.
mama przyzwyczajona - protestuje tylko gdy rosół jem pałeczkami :P
tym bardziej, że mam już prawie wakacje, więc dzień w dzień się 'japonizuję' :D

i jak tak truję mamie to ona się chyba mniej o mnie boi :)

tinahri - 2009-06-15 22:12:11

O kurcze! Rosół pałeczkami!?! Zaliczyłam glebę :P

Mi tata kiedyś z nienacka wypalił, żeby mi nawet do głowy nie przyszło zamieszkać w Indiach... a ja mu na to: " Na razie nie zamierzam, ale kto wie...". No to on: "No to patrz, bo nie pozwalam!", więc ja: " jak się wyprowadzę, to tyle bedziesz miał do gadania, co nic" :P przymknął się :P

Ale tak powaznie, mieszkac może nie, ale na dłuuuuugą wycieczke chcę jechać :) Może zawód tłumacza mi w tym pomoże ^^ a nóż trzeba bedzie jakieś mediacje polsko-rosyjsko-angielskie prowadzić z Indiami ^^

satsuki - 2009-06-15 22:18:48

polsko-rosyjsko-angielskie .?
teraz to ja mam glebę
poliglotką jesteś .? masz rację taka dłuuuuga wycieczka to jest coś :D chociaż ja do Japonii bym chciała na forewer ^^

tinahri - 2009-06-15 22:31:16

Jeszcze nie :P ale składam papiery na filologię rosyjska z angielskim, a potem chcę zrobić specjalizacje tłumacza :) Mam nadzieję, że dam radę :)

A jak mi bedzie dobrze szło, to zacznę uczyć sie hindi, ale myslę, że skonczy się na planach :P

nensha - 2009-06-15 23:14:30

Jeśli chodzi o rosół pałeczkami - Martynko, to jest jak najbardziej możliwe... Ja zupki z paczek jak sobie zrobię to pałeczkami wsuwam xD I taką łyżką specjalną, przyuważyłam ją kiedyś w sklepie w Augustowie, od razu kupiłam, ale byłam w szoku że znalazłam xD

Heh, a mam tak samo - lepiej się orientuję w sprawach Japonii niż Polski... Trochę to smutne, swoją drogą...

satsuki - 2009-06-16 10:20:32

może i smutne. ale Polska nie wydaje mi się za bardzo interesująca. jest nowy premier- ok. w Japonii wybrali premiera musiałam od razu wyszperać co to za jeden :P
a zupki chińskie to na porządku dziennym pałeczkami. jeszcze ostatnio zakupiłam sobie miso w wersji instant ale były tylko 4 więc oszczędzam je :D

satsuki - 2009-06-16 10:21:46

a jeszcze. jaką łyżką .?

tinahri - 2009-06-16 14:13:42

No dobra-makaron pałeczkami, ale resztę jak? W łapki miseczkę i wychlipać? :P

A co do premiera, to jest pasja, więc nic dziwnego :P

Swoja drogą, ja do tej pory nie mogę zapamiętać, jak się nazywa pani prezydent Indii :P

satsuki - 2009-06-16 14:37:17

bo pewnie ma jakieś dziwne nazwisko :P
no to się robi tak: wsuwasz makaron a resztę jak mówiłaś siorbiesz z miseczki. bo w Japan ładnie jest siorbać ^^

tinahri - 2009-06-16 14:49:56

Moja babcia zawszze powtarza: " Jak się siorbie zupę, to lepiej smakuje."

Czyli jak się jest w tamtejszych restauracjach czy barach, to wszędzie słychać dźwięczne siorbanie? hehe :)

satsuki - 2009-06-16 14:59:31

tak przypuszczam :D

nensha - 2009-06-16 15:25:22

Łyżką to taką:
http://www.strapya-world.com/images/medium/222/222-610781_MED.jpg
Ja mam dwie, zieloną i żółtą :3 I tę zupkę to można albo wypić z miski albo tą łyżką wyjeść ;) Co do siorbania - o ile pamiętam, to jest wyraz tego że potrawa smakuje, ale nie praktykowałam :p I w sumie nigdy nie słyszałam tego siorbania, może nie miałam szczęścia...
Jeszcze, jadłaś tę zupkę?
http://www.samsmak.com/repository/Soba/cache/4_soba-sojowa.jpg.png
Bo ja ostatnio przyuważyłam to w pobliskim sklepie. Kupiłam sobie dwie, może nie jest to taki 100% "japoński smak" jak piszą, ale całkiem podobne i dobre ;)

Co do premiera - taak, to było chyba jakoś tak parę dni po tym jak wróciłam z Japonii jak Taro Aso został premierem... Pamiętam, bo jeszcze parę dni wcześniej Japończyk mi mówił że ten znaczek co noszę na szyi to część imienia premiera, wtedy był Yasuo Fukuda :p No, w każdym razie od razu musiałam o tym nowym premierze poczytać...

I co do Japończyka sprzed paru postów :> Faaajny jest, wymyziałabym te jego włosy :D
A tutaj mój prywatny ranking (a raczej jego pierwsza część, reszta przy okazji :D), kolejność losowa :D
1. Ryo Nishikido - ma tak piękny uśmiech, że się rozpływam i w ogóle aww ^^
2. Tadanobu Asano - facet może nie jest z tych "cuties", ciągle chodzi zarośnięty i w ogóle, ale, kurcze, ma w sobie coś takiego że go uwielbiam :D Martyna twierdzi że on ma mroczną urodę...
3. Takeshi Kaneshiro - ale to już Ciacho przed duże C i wszystkie się w nim kochają :p
4. Hiroyuki Sanada - on to się już do pięćdziesiątki zbliża ale wcale się nie psuje :>

satsuki - 2009-06-16 18:10:23

ooo to takimi łychami się w barze chińskim je zupy :D
tej nie jadłam ale jadłam miso z internetowego sklepu Pan Azja. całkiem całkiem i duże kawałki nori ma ^^
ale już jej nie ma. teraz mają taką
http://panazja.iai-shop.com/data/gfx/pictures/medium/4/5/154_1.jpg- nie próbowałam jeszcze.

a ja muszę znaleźć tą co pokazujesz. dobry chociaż posmak Japonii :P
mnie ostatnio w sklepie zaskoczył zestaw do sushi. chcę go .! ale na razie mnie nie stać (100zl)
za to kupiłam MIZUCHO - coś jak krakers-ciasteczka ryżowe, bardzo dobre z tym, że koleżance nie podpasiły te o smaku nori (wiadomo czuć rybką) więc je wyjadłam sama :P

co do rankingu- wszyscy mają w sobie 'to coś'  i potwierdza się teoria że 9/10 japończyków jest MEGA.
a pan nr.3 -o  buddo .! *_*  ciasteczko truskawkowe jak nic. chyba jeszcze nie zaczęłam oddychać tak się zapowietrzyłam.

tinahri - 2009-06-16 18:52:03

Ja też muszę sie wypowiedzieć w sprawie rankingu... Takeshi jest miodzio! ^^ Już wcześniej mówiłam Marcie :D
Pan pierwszy-ma prześliczny uśmiech...ja mam słabość do pięknych, męskich uśmiechów! Ech... aż się rozmarzyłam :P

A łyżkę...ja mam dwie podobne, nawet też mają dziurki, tylko ja nie wkładam tam zawieszek :D

nensha - 2009-06-16 19:48:31

Dzisiaj jak mama w sklepie była, mówiłam jej żeby mi znowu ich kupiła ale kupiła jakieś inne, twierdzi że tamtych znaleźć nie mogła :p Spróbowałabym z tego sklepu, ale mnie mama zjedzie, że "wymyślam, kupuję chińskie zupki przez neta" xD
A nori są absolutnie pyszne, jak tego można nie lubić? O_o

Mówiłam, w Takeshim się wszystkie dziewczyny kochają, nawet te którym się Azjaci średnio podobają :D
Martynko - ja też mam ogromną słabość do uśmiechów, między innymi dlatego tak się na Daia zapatrzyłam... On jak się uśmiecha to o wow ^^
Kolejne trzy pozycje w moim rankingu :p
5. Tatsuya Fujiwara - podobno dość oryginalna uroda, ale mnie się podoba :p
6. Shun Oguri - bo jest po prostu fajny :>
7. Ikuta Toma - jak wyżej plus to, że jest słodziakowy :> i pasuje mu lekarski kitel, gdzieś nawet takie jego fotki miałam, ale musiałabym poszukać :D

satsuki - 2009-06-16 20:02:26

Tatsuya jak dziewczynka słoooodki .! tak samo jak Ikuta- ale ten to ma oczy ^o^
Shun milusińsko wygląda ale... on ma naszyjnik z pereł .? :P

właśnie nie wiem ja zawsze wyjadam nori z zupy najlepsze są .!

ooo jeszcze o herbacie- nigdzie nie mogę znaleźć tej sproszkowanej, nawet w necie.
z liściastą miałaś rację trochę 'rybna' i wkurza mnie że jak nie robię z sitkiem to mam więcej głupich liści niż herbaty ( co mam je jeść? ) :P

nensha - 2009-06-16 20:27:26

Ikuta jest słodziakowy jak płacze, tylko go tuuuulić... Znalazłam te jego fotki w kitlu, tutaj ta o której przed chwilą wspomniałam: HERE. A TUTAJ reszta fotek :p
Shun ma perełki na szyi, ma, ale to jeszcze mały hardkor ;P

Nie wiem czy sproszkowaną można dostać w Polsce... Ja swoją w Kyoto kupiłam, w Polsce jej nigdy nie widziałam, co nie znaczy że nie ma ;)
Heh, gdzieś w świecie liście herbaty się stosuje jako normalny składnik dań, więc wiesz... xD

satsuki - 2009-06-16 20:30:04

ooo patrz co znalazłam .! tylko gdzie to się kupi .?
http://www.samsmak.com/strona.php?p=90

to jak będziesz przejazdem w Kyoto zakup mi jedną :P bo ja liści jeść nie będę

nensha - 2009-06-16 20:32:25

Ooo! Tylko tak, gdzie to się kupi, a jeszcze tym bardziej w moim nędznym miasteczku? T_T

Spoko :D Tylko że na razie się do Kyoto nie wybieram :D

satsuki - 2009-06-16 21:04:29

ja też bynajmniej nie w tym roku T.T
matura bożesz ja nie zdam :P

tinahri - 2009-06-17 17:27:55

Herbatkę piłam u Marty! Pyszna była ^^

A panowie... - Ci trzej mają śliczne ślepia!!! Można zapomniec o Bożym świecie patrząc w nie :P

Dzisiaj byłysmy z Martą na rajdzie po szmateksach i jak w między czasie, kupowałam okulary, to jedna dziewczyna, znajoma, pytała jej, czy sie znów do Japonii nie wybiera xD

satsuki - 2009-06-17 19:48:36

no te oczy... patrząc w takie nie da się po prostu udawać niedostępnej :D
co do zupki znalazłam tą którą pokazywałaś, Marta ^^

nensha - 2009-06-17 20:28:27

Właśnie skończyłam pić herbatkę, narobiłyście mi smaka i musiałam xD

Wiecie... ja bym się pokroić dała za takie oczy, gdybym takie mogła mieć :> Cudności, naprawdę :heart:

A już próbowałaś tej zupki? xD

satsuki - 2009-06-18 11:07:05

właśnie jem :D
doobra jest .!  ale jakoś japoński smak zawsze kojarzył mi się z miso- za którym nie specjalnie przepadam.
pij pij na zdrowie ^^

nensha - 2009-06-18 12:12:58

Ta zupka sojowym sosem wali mocno i to jest japoński smak, naprawdę xDDD Jak tam jadłam ramen to nawet kapusta miała sojowy posmak xD

Wiesz co? Ja bym natto chciała spróbować :p Podobno smakuje o wiele lepiej niż wygląda i pachnie xD

tinahri - 2009-06-18 13:37:02

A mleka sojowego z biedrony nie chciałaś ;p

satsuki - 2009-06-18 13:51:30

mleko sojowe z biedrony jest pyszne .! szkoda, że już go nie ma T.T
soja jest zdrowa także mi ten posmak nie przeszkadza a natto podobno jest najzdrowszym produktem sojowym i niby odchudza :P
ale wygląda niefajnie

tinahri - 2009-06-18 13:55:15

Ha, Marta, jak to przeczyta, będzie wściekła :P Mówiłam jej, weź, co Ci szkodzi, to się bała, ze będzie niedobre :P

Albo poleci zaraz do Biedronki, żeby kupić, póki jest :P

nensha - 2009-06-18 14:14:56

Natto wygląda jakby to już raz ktoś zjadł :p

Czemu wściekła... W augustowskich biedronkach tego pełno, w tej co niedaleko mnie też :p A nie to w piątek Cię wyciągnę znowu do tamtej xD
Nie wiem, jakoś mleko sojowe nigdy nie wydało mi się dobre, ale i nigdy nie próbowałam... Ale teraz to spróbuję w najbliższej przyszłości xD

tinahri - 2009-06-18 14:16:48

No ja myślę :P Może i mnie poczęstujesz ;> :P

nensha - 2009-06-18 14:21:30

No to chyba oczywiste xD

satsuki - 2009-06-18 15:33:17

mleko sojowe smakuje jak.... no nie wiem trudno określić. najlepsze jest waniliowe i czekoladowe.
a w mojej biedronce nie ma już T.T i chyba nie będzie. a fajne było i tanie w porównaniu do tego 'oryginalnego'

tinahri - 2009-06-18 18:55:19

Może i ja się skuszę i kiedyś kupię ^^

Moim marzeniem jest zjeśc kiedyś w prawdziwym sushi barze, może nie w samej Japonii, ale gdzieś, gdzie zajmują się wykonaniem jedzonka Japończycy, którzy znają się na rzeczy :) No i może wtedy zapakuje sobie do torby to mleczko sojowe do popicia :P

satsuki - 2009-06-18 19:32:51

w 'suszarni' to ja będę pić tylko zieloną herbatę i sake ^^
bo mleko piję na co dzień...

tinahri - 2009-06-18 19:43:37

Co do japońskich trunków, to mam za sobą degustacje sake i wina śliwkowego, które jest przepyszne ^^
Sake ma oryginalny smak, musiałabym się do niego przyzwyczaić :P
Oczywiście wszystkiego próbowałam u Marty ^^ Mądra kobieta-tyle smakołyków przytaszczyła ze sobą z Japonii :D
Szkoda, że są ograniczenia wagowe dla bagażu, bo by przywiozła  więcej :)

satsuki - 2009-06-19 12:19:56

haha to ja się wybiorę tam busem ; D
sake piłam kupioną w Polsce i rzeczywiście dziwnie smakuje ... wina śliwkowego nie próbowałam T.T

nensha - 2009-06-19 16:48:08

Taa, koleją transsyberyjską xD Albo na piechotkę xD

Kupowanych w Polsce nie piłam to w sumie porównania nie mam... Ale wiecie, co Wam powiem? Ta co w Japonii piłam i ta którą stamtąd przywiozłam i piłam tutaj to się różniły smakiem, poważnie :D
Umeshu podobno w większych miastach względnie łatwo dostać i podobno jest równie dobre ;) Możesz poszukać ;)

tinahri - 2009-06-19 19:29:35

To te wino śliwkowe tak się nazywa? Ale pyszne jest :)

A taka kolej nie byłaby zła :P mogliby jakies bezpośrednie połączenie o Indii wynaleźć, to moze bym skorzystała :P

satsuki - 2009-06-20 12:48:26

pociągiem do Korei później jakimś statkiem do Japonii i znowu pociągiem do Tokyo. ; D
można i tak w kilka(naście) dni ^^

nensha - 2009-06-20 13:14:12

Tak, wino śliwkowe to umeshu, a to co znamy pod nazwą sake w Japonii nazywa się nihonshu. U nich słowo "sake" to po prostu "alkohol", nie ten konkretny z ryżu ^^

Swoją drogą, ciekawe ile czasu by sie statkiem z Korei do Japonii płynęło xD

tinahri - 2009-06-20 16:11:46

To ciekawe, czemu u nas sie przyjęło, że sake, to ten alkohol z ryżu...? Czyżby znów błedne odczytanie znaków, tak jak przy seppuku za tym stało ;>

A co do rejsu z Korei do Japonii...myślę, że w pare dni byście dopłynęły :D Chyba że Was rekiny zjedzą, o ile tam pływają :P Bo szczerze-nie mam pojęcia :P

nensha - 2009-06-20 17:19:04

To nie tylko u nas... myślę że to po prostu błędne wyobrażenie, Japończycy nazywali swoje alkohole sake to reszta świata pomyślała że im chodzi o te konkretne ryżowe... Albo uznali że ludzie są na tyle tępi że nie zapamiętają nihonshu, słowo sake jest prostsze :p

A czy w Morzu Japońskim są rekiny to szczerze mówiąc nie wiem :D

satsuki - 2009-06-20 17:38:12

hmm ja też nie. ale chyba taki rejs nawet kilkudniowy przyjemny by był... bo tak się płynie płynie i nagle ląd- upragniona Japonia. ^^

co do sake to właśnie dziwne... bo nawet japoniści w Polsce nazywają wino ryżowe po prostu sake. myślę, że wino z ryżu było czymś tak niesamowitym, że nie mogło się po prostu nazywać wino ryżowe, tak jak wino wiśniowe na przykład. no ale teorii może być wiele

tinahri - 2009-06-20 19:20:20

Oj Klaudia, myślę, że w pewnym momencie, wyskoczyłabyś z tego statku i zaczęła płynąć "byle szybciej do Japonii' :P

a Marta, Twoje zadanie, dowiedzieć się, czy w tym morzu są rekiny :P

satsuki - 2009-06-20 19:53:13

tak Marta :) sama jestem ciekawa.
a gdybym wyskoczyła to chyba nie byłoby szybciej :P ale znając mnie skakałabym do nieba z radości

tinahri - 2009-06-20 20:28:23

Hehe, no się nie dziwię :) Ja bym tak skakała, jakby ktoś mnie wysadził w Indiach no i zostawił trochę kasy :P

Dobrze, że Indie są w 'jednym kawałku', bo w Japonii 5 wysp, pewnie na każdą trzeba się przeprawiać....chyba, że i tak shinkanseny kursują...nie pytałam jeszcze o to Marty :P

nensha - 2009-06-20 20:47:09

W Japonii są 4 główne wyspy, a mniejszych chyba ponad 1000 jeśli dobrze pamiętam :p Shinkanseny kursują chyba tylko pomiędzy tymi największymi, w każdym razie ja shinkansenem dojechałam z Tokyo (wyspa Honshu) do Nagasaki (wyspa Kyushu). Nawet mam fotkę z mostu łączącego, chcecie? ^^

A co do rekinów ;)
Rekiny się w Japonii je, więc gdzieś w okolicy muszą być ;) Poszperałam trochę i znalazłam 9 gatunków japońskich rekinów. Niestety, na angielskich stronach, więc nazwy podam po angielsku (i po łacinie też) bo o przekład na polski się chyba nie pokuszę ;)

1. Japanese catshark, Apristurus japonicus, żyje w wodach otaczających prefekturę Chiba i bardziej na południe od Japonii, osiąga długość 71 cm i można go spotkać na głębokości 2000 m.
2. Japanese roughshark, Oxynotus japonicus, żyje w wodach na południe od Japonii, dość rzadki rekin, osiąga długość w okolicach 60 cm.
3. Japanese velvet dogfish, Scymnodon ichiharai, nieszkodliwy rekin, występuje mniej więcej w tych samych rejonach co rekin powyżej.
4. Japanese spurdog, Squalus japonicus, występuje na dużym obszarze wód, od południowowschodniej Japonii aż po Morze Wschodniochińskie, spotkać go można też w okolicach Korei i Filipin.
5. Japanese sawshark, Pristiophorus japonicus, pływa na głębokości 500 m, osiąga 1.35 m długości, występuje na wodach między Koreą, Japonią a Chinami.
6. Japanese angelshark, Squatina japonica, długość do 2 m, występuje w południowej Japonii, Morzu Żółtym, także w okolicach Korei i Filipin.
7. Japanese bullhead shark, Heterodontus japonicus, długość do 1.2 m, wody między Japonią, Koreą a Chinami, aż do Tajwanu.
8. Japanese wobbegong, Orectolobus japonicus, długość ok. 1 m, wody te same co rekin wyżej plus wody okolic Wietnamu.
9. Japanese topeshark, Hemitriakis japanica, osiąga długość do 1.1 m, wody Chin aż po Tajwan, Japonia i Korea.

Wystarczy? :D

tinahri - 2009-06-20 20:51:19

Ło matko Polko... Klaudia...to Ty lepiej ze statku nie wyskakuj, bo nie dopłyniesz w całości :P

Wiedziałam, że rekiny się je, ale nie wiedziałam, że w Japonii... chyba bym miala opory, co do mięsa rekina...myślałabym sobie: "A może ten sam rekin, którego ja teraz jem, zjadł kiedyś jakiegoś człowieka?!" wrrr... az mam dreszcze ;/

nensha - 2009-06-20 21:03:29

Te rekiny co podałam powyżej nie atakują ludzi ;) Tylko te z rodziny żarłaczy są niebezpieczne.

tinahri - 2009-06-20 22:25:15

Głodny rekin, to niebezpieczny rekin :P To tak jak z wegetarianami...zabrakłoby kiełków, sałaty, serów itp., zaczęliby jeść mięcho :P
Rekin to rekin, nie ufam stworom :P

satsuki - 2009-06-21 01:25:47

rekina bym zjadła :D
a te które wypisałaś mają jakieś straszne nazwy co niektóre... to ja chyba wybiorę samolot jako transport na wyspy ^^

tinahri - 2009-06-21 15:37:58

Wiesz...łacińskie nazwy są w ogóle straszne :p Miałam przez rok łacinę, więc wiem co mówię :P Miałam 4 na koniec, a Marta 5, ale ona jest dobra z języków, więc dla niej nawet łacina to nie problem :P

Nensha też samolotem leciała do Japonii, ale w Wiedniu, jak czekała na dalszy lot, to nawet upolowała Hinduskę w sari i zrobiła jej zdjęcie, żeby mi pokazać ^^

Jutrzenka - 2009-06-21 16:21:07

Znalazłam dzisiaj blog o Japonii - pewnie jako fanki tego kraju już na niego trafiłyście :okok: ale podaję jego adres, bo może ktoś akurat będzie chciał sobie coś poczytać. Jeśli adres już był podawany w tym wątku, to mimo wszystko niech zostanie też tutaj - łatwiej będzie dotrzeć do niego wśród tych kilkunastu stron tematu o Japonii :oczko:

www.przyzielonejherbacie.blox.pl

Fajnie opisywane są zwyczaje Japonii i w ogóle wiele ciekawych rzeczy dotyczących tego kraju.

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

tinahri - 2009-06-21 16:24:53

Oj, myślę, że dziewczyny juz to wszystko mają w małym palcu :)

satsuki - 2009-06-21 16:46:51

no nie od razu w małym palcu .! ale blog bardzo fajny często zaglądam  ; ) znasz się na tym, co dobre Jutrzenko ^^

Jutrzenka - 2009-06-21 16:57:22

Bardzo lubię, kiedy ktoś estetycznie i z pomysłem prowadzi jakieś stronki. Widać, że autorka bloga ma dużo do powiedzenia na temat Japonii i to w różnych kwestiach, od kultury i tradycji po sztukę. Pisała też o japońskich przesądach - no, przyznam, że bardzo ciekawe :oczko:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-06-21 18:45:53

Oto ta wspomniana Hinduska w sari... Udawałam, że robię fotkę tej fontannie... Zdjęcie wrzucam duże, żeby było wyraźnie.
http://i39.tinypic.com/23lms0i.jpg

Co do bloga - wiecie, że ja nigdy na nim nie byłam? Zgroza.

Jutrzenka - 2009-06-21 18:53:28

Śliczne ma to sari! Dla Hindusów to takie naturalne, ale dla nas to zdecydowanie niecodzienny i bardzo ładny widok :oczko:

Jutrzenka :rolleyes: :shy:

nensha - 2009-06-21 18:57:49

Tak... A jeszcze powiem, że i na ulicy w Tokyo przyuważyłam Hinduskę w sari, takim błękitnym... ale nie zrobiłam jej fotki bo szybko się minęłyśmy, poza tym to by takie perfidne było :p
Nie powiem, tam Hinduska w sari była naprawdę oryginalna ;) Bo na lotnisku to różni ludzie chodzą, ale tak w Japonii to dziwne było...

tinahri - 2009-06-21 20:14:28

Co  do bloga... wstyd dziewczyny :P hehe żartuję :D

Jak mi Marta pokazała to zdjęcie, to bylam zachwycona ^^ ale o tej babce w Tokyo, to pierwszy raz słyszę! foch :P
Ja już kiedyś mówiłam, sari to sobie nie będę kupować, ale mam upatrzony salwar kameez na jednej z hinduskich stron, które projektują takie wdzianka :) I myślę, że w Polsce nie wywołałabym takiej kontrowersji ubierając się w niego :)

Ale jak pojadę do Indii, to nie omieszkam nie kupić sobie jakiegos stroju na jednym z tamtejszych bazarów :P a potem pojadę do Japonii po ładne kimono dla Marty :P

satsuki - 2009-06-22 10:09:40

żadna zgroza :D ja nie trafiłam wcześniej na degsta - to jest zgroza

tinahri - 2009-07-05 17:26:44

Tak mnie ostatnio tknęło, że Marta, nie opowiedziała jeszcze na forum o zwyczaju przekazywania rodzinnego kimono dla synowej :P
a to też ciekawy zwyczaj wg mnie :P

Satsuki...a opowiedz, jak to u Ciebie zaczęła się historia z Japonią?! Bo ja jestem ciekawa... tylko nie mów, że od mangi hehe :D bo chyba trzebaby było specjalną nagrodę wymyslić dla tego typu komiksów :P Chociaż 'Death Note" zasługuje na wyróżnienie :P

nensha - 2009-07-05 19:34:46

To nie zwyczaj :p To moje fantazje :p

tinahri - 2009-07-06 10:10:51

Osz Ty... a ja myślalam, że tak jest naprawdę :P

Ej..., w sumie to mógłby być ciekawy zwyczaj :D

satsuki - 2009-07-08 20:27:03

jak u mnie z Japonią .? w podstawówce obejrzałam jakiś dokument o gejszach i to było dla mnie takie niesamowite .! później szukałam informacji o Japonii i w końcu przestała mi się myliś z Chinami ^____^  wiedząc o mojej fascynacji sis dała mi książkę "Wyznania Gejszy" i wtedy zrobiłam się freaq do potęgi nawet kiedyś chciałam być geisha ale mi przeszło . następnie koleżanka podsunęła mi anime 'Nana' i tak już z falą obejrzałam kilka innych, mangi, i właściwie dzięki Nanie zaczęłam słuchać j-rocka bo spodobał mi się soundtrack z anime ale okazał się zbyt łagodny i jakoś tak trafiłam na dir en grey :D
długa historia . . .

co do kimono przekupię teściową żeby mi jakieś dała :D

PIOTREK - 2009-08-10 21:45:01

ja miałem dziś po raz drugi spotkanie z 16 japonkami oczywiście jak szedłem do pracy i widziałem je obok hotelu AZYL  w GORZOWIE WLKP chociaż przyznam były bardzo ładne

satsuki - 2009-08-11 18:03:20

w gorzowie .? zgrozo ja nigdy na Japonki w gw nie trafiłam . zawsze tylko na chińczyków i to w większości z TPV xD

nensha - 2009-08-11 19:08:24

OMG, Satsu zajrzała na forum xDDD

satsuki - 2009-08-11 20:42:37

anoo zajrzałam i co się dowiaduję .? że japonki mi się nie chcą na oczy pokazywać .! ale wolę Japończyków ekhm. wolimy xD

nensha - 2009-08-11 20:49:38

Taaak, co tam nam po Japonkach xDDD Tylko tyle że na ich włosy mogę się gapić i zazdrościć aż para bucha uszami :p

satsuki - 2009-08-13 09:17:15

no właśnie xD nie, nie zależy nam na oglądaniu Japonek

www.administracjaukw.pun.pl www.okssokolostroda.pun.pl www.mcburger.pun.pl www.3gpgsm.pun.pl www.pm-gaming.pun.pl