Hrithik Roshan

Całe Forum jest widoczne tylko po zalogowaniu

Ogłoszenie

U Hrithika jest godzina:

Mumbai


#1 2009-05-28 14:58:35

nensha

Pasjonat Hrithika

Skąd: Augustów
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 479

Okuribito

Okuribito (おくりびと)


Zawsze mam pewne wątpliwości, gdy piszę o filmie azjatyckim. I nie mam tu na myśli kolorowych produkcji z Bollywood, bo przecież też są filmami z Azji, tylko obrazy z jeszcze dalszego wschodu. Mimo, że i Indie i Japonia są w Azji, kino japońskie jest skrajnie różne od bolly. Przede wszystkim jest myślę że o wiele trudniejsze w odbiorze, nie tylko ze względu na tematykę, ale nawet przez sposób kręcenia - bolly jest dynamiczne, w filmie japońskim długie, statyczne ujęcia są częste.
Powyższe porównanie miało na celu ukazać tę specyfikę, bo kino bolly znają tutaj wszyscy. Ale wracając do tematu - moje wątpliwości wynikają z tego, że nigdy nie jestem do końca pewna, czy wszystko dobrze odczytałam. Niestety.

http://2.bp.blogspot.com/_79eutjwXe1c/Sc2bB-mTzoI/AAAAAAAAAbA/A6rpmBVvYQw/s400/departure1.jpg


Uwaga: lekkie spojlery.
Daigo Kobayashi jest wiolonczelistą, gra w orkiestrze w Tokyo. Robi to, co lubi, ma żonę Mikę, która go kocha - wydawałoby się, że wszystko idzie ku dobremu. Ale orkiestra, choć uzdolniona, nie spełnia pokładanych w niej nadziei i podjęta zostaje decyzja o jej rozwiązaniu. Wiolonczela Daigo została wzięta na kredyt, więc teraz ma problem jak ją spłacić - tym bardziej, że nic nie powiedział żonie. W końcu jednak oddaje instrument z powrotem i przeprowadza się wraz z żoną do swojego rodzinnego miasteczka, Yamagaty, do domu zostawionego mu przez matkę.
Nowe życie w nowym miejscu, potrzebna jest więc też nowa praca. Przeglądając gazetę, bohater trafia na ogłoszenie zatytułowane "okuribito", czyli "odloty" w Agencji NK. Sądzi, że to praca w jakiejś agencji turystycznej, odpowiada więc na ofertę. Szybko jednak okazuje się, że w rzeczywistości pracownika szukał dom pogrzebowy, a NK to skrót od "nōkan", czyli jakby składania zmarłego do trumny. Mimo poważnych wątpliwości, Daigo w końcu rozpoczyna pracę. Mimo tego, że wszyscy patrzą na to bardzo krzywo.

Oglądając filmy, zwykle staram się zadać sobie pytanie: o czym ten film jest? A zatem: o czym jest Okuribito? Najprościej rzecz ujmując: o śmierci i jej znaczeniu w życiu.
Mika: Po prostu chcę, żebyś znalazł sobie normalną pracę.
Daigo: Czym jest normalność? Każdy umiera. Ja kiedyś umrę, ty też. Śmierć sama w sobie jest normalna.

No właśnie. Co w tym takiego obrzydliwego, że znajomi nie chcą o tym słyszeć? Sam Daigo zadaje sobie takie pytanie. Bo w końcu widzi jakieś swego rodzaju piękno w całym tym rytuale składania do trumny - przebierania i mycia ciała, malowania twarzy. To nie zajmowanie się trupem, ale jak najlepsze przygotowywanie człowieka na kolejną drogę. Na kolejny świat. Tylko że nie wszyscy to rozumieją.
Hirata: Praca tutaj, przez te wszystkie lata każe mi uważać, że śmierć... jest bramą. Śmierć nie oznacza końca, ale zostawienie teraźniejszości i przejście do kolejnego etapu. Naprawdę jest bramą.
Okuribito to także film o miłości. Ale nie będę się zbyt wiele na ten temat rozpisywać, pozostawię Wam odkrywanie tego filmu. Trzeba zobaczyć samemu, jak delikatnie i nienachalnie ukazywana jest tu miłość.

Film jest o tyle niesamowity, że można tu się i śmiać i płakać. Śmiać, gdy wnuczka mówi Daigo z uśmiechem, że jej babcia chciała być pochowana w loose socks (tutaj o tym, co to jest) albo gdy wnuczka, córka i żona malują sobie usta krwistą czerwienią i śmiejąc się, składają pocałunki na twarzy zmarłego, zostawiając wyraźne ślady. Płakać... a zresztą. W końcówce filmu nawet ja miałam mokre oczy, a to mi się wcale często na filmach nie zdarza.
W tym filmie życie przeplata się ze śmiercią. Szef firmy pogrzebowej ma w swoim pokoju zieloną dżunglę, uprawia mnóstwo zielonych, żywych kwiatów. Żona człowieka, który na co dzień zajmuje się zwłokami, oczekuje dziecka. "Kamienny list" (piękny motyw, swoją drogą), zimny szary przedmiot, pokazuje żywe uczucia żywych ludzi.
Oprócz tego, dodatkową uwagę polecam zwrócić na muzykę. Skomponował ją bardzo znany japoński kompozytor, który współpracował z takimi ludźmi kina jak Takeshi Kitano i Hayao Miyazaki no i tym razem również stanął na wysokości zadania, znów stworzył przepiękne, instrumentalne cuda. Dla chętnych: Joe Hisaishi - Memory.

Okuribito to film, który otrzymał Oscara za rok 2008 w kategorii "Najlepszy film nieanglojęzyczny" i według mnie naprawdę sobie na niego zasłużył. Nie widziałam innych kandydatów do statuetki z tej kategorii, ale nie sądzę, żeby któryś film zasługiwał na Oscara bardziej niż Okuribito. Japończycy kolejny raz pokazali klasę i umiejętności. Ja jestem prawdziwie zachwycona.

http://store.weamea.com/store1/discs/images/20090220/12/76d2c824ef5d4988829dc0a34321479d.jpg
http://jitokun.files.wordpress.com/2009/03/departures-02.jpg
http://i44.tinypic.com/ddhs3l.jpg

Ostatnio edytowany przez nensha (2009-05-29 23:38:35)


Some people are alive only because it's illegal to kill them.
Me? I'm purrfect.


http://img217.imageshack.us/img217/6967/userbar728115.gif

Offline

 

#2 2009-05-29 23:21:45

 PIOTREK

VIP

Skąd: Gorzów Wielkopolski
Zarejestrowany: 2009-04-06
Posty: 372
Info: lubię Hrithika Roshana

Re: Okuribito

może być to bardzo ciekawe jestem zainteresowany jak będę miał okazję to na pewno ten film obejrzę

Ostatnio edytowany przez PIOTREK (2009-05-29 23:23:10)


http://i38.tinypic.com/15z17ut.jpg

Offline

 

#3 2009-06-07 10:47:25

tinahri

Hrithikoznawca

Skąd: Augustów (okolice)
Zarejestrowany: 2009-01-24
Posty: 1595

Re: Okuribito

Ale ładnie to napisałaś! Aż grzechem by było nie obejrzeć tego filmu...
Fakt, japońskie filmy są specyficzne...ciężkie do interpretacji, zrozumienia dla przeciętnego widza. Jednak mają w sobie coś, co trzyma przed ekranem i zmusza wręcz do dalszej projekcji! Mówię na podstawie objrzanych "Lalek".

Co do bolly-masz rację, są kolorowe, dynamiczne, czasem wydają się banalne w tematyce, wręcz oklepane. Warto jednak oglądać te filmy jak ja... w każdym najmniejszym geście doszukiwać sie ukrytego znaczenia. To jest cięzkie, bo mało kto wie na tyle dużo o kulturze Indii, żeby pojąć każdy, najmniejszy element/ gest, pojawiający się w filmie. Niby większość z produkcji Bollywood jest skierowana do ludności hinduskiej, która nie jest zbyt wykształcona, ale oni rozumieją wszystko w tych filmach i uważam, że odbierają je w ogóle inaczej niż my-odbiorcy z 'reszty świata'


Osobiście, oglądam filmy Bollywood, żeby oderwać się od codzieności... Mam świadomość tego, że nie mają one zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością w Indiach, ale są tak kolorowe, tak inne, tak "żywe", że zapominam o swoich problemach i tym, co mnie trapi.

Przy nich odpoczywam!


http://i26.tinypic.com/wuj5tu.jpg

"Kto raz usłyszał głos Azji, innego słuchać nie będzie"

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.osiemnastaprzepowiednia.pun.pl www.mithrill.pun.pl www.pedagogika-pop.pun.pl www.gesz.pun.pl www.fpus.pun.pl